UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

piątek, 24 września 2010

45.

Megan i Jared wyszli z kuchni uprzednio ją posprzątawszy. Zastali Shannona siedzącego na zastawionym krzesłami stoliku, który z zamkniętymi oczyma uderzał niewidzialnymi pałeczkami o niewidzialne talerze w powietrzu. Tomo wziął ze składzika zmiotkę i zaczął sprzątać kawiarnię.
- Jezu... Kochany jesteś! - Ćma uśmiechnęła się szeroko do niego.
- Do usług - Tomo puścił jej oczko. - Dawno nie miałem okazji do sprzątania. Ty lepiej siadaj i gadaj o co w tym wszystkim chodzi.
- Matko... - westchnęła. - No dobra, obiecałam wam to dotrzymam obietnicy...
Shannon, jakby właśnie się obudził ze snu zimowego, machinalnie otworzył oczy i opuścił ręce na stół. Jared usiadł obok niego, a Megan usiadła na jednym z wolnych krzeseł okrakiem i spojrzała się na braci i Tomo.
- Od czego zacząć?
- Od wytłumaczenia dlaczego rzuciłaś się na Matta - wypalił wokalista wskazując palcem w sufit.
- Ona się rzuciła na Matta?! - Shann spojrzał na niego oczami puchacza.
- Dobra, ja to lepiej powiem, okay? - wtrąciła się Ćma.
Oboje umilkli.
- No więc...
Wytłumaczyła im wczorajszą reakcję Liz i to, co powiedziała jej Shadow. Pominęła opisywanie własnej wściekłości i wszystkich wykładów. Uznała to za zbyt nudne. Przeszła od razu do sytuacji po wyjściu ze szkoły.
- ... jak go zobaczyłam nie mogłam się powstrzymać. Wzięłam tego emolalusia za fraki i ... w mordę, nawet nie wiedziałam, że tak potrafię... Jak on się rzucał! Jakoś mi się udało go zmusić do prawdy - Megan zaczęła żywo gestykulować. - Miałam nadzieję, że Liz będzie bardziej twarda, ale jednak... - ręce jej opadły i posmutniała lekko. - Zaciągnęłam go do domu i pogroziłam, by się do nas nie zbliżał - teraz pojawił się uśmiech. - Wyraz jego przerażenia był bezcenny. Dalszą historię znacie - wzruszyła ramionami.
- MOTH PSYCHOFAN DESTROYER!! - wrzasnął Jared unosząc ręce.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Nie tak ostro - rzuciła Megan.
- I co teraz? - spytał Tomo odkładając zmiotkę i kompletnie dezorientując pozostałych.
- Nie wiem - Megan znów wzruszyła ramionami. - Muszę iść do domu i pogadać z dziewczynami...
- Odprowadzić cię? - zaoferował Jared wstając ze stolika.
- Ej! Ja też chcę! - wtrącił się Shannimal też zeskakując z blatu i spojrzał z wyższością na brata.
- Uspokójcie się!- Megan zachichotała.
Perkusista pogroził bratu pięścią. Tomo stanął między nich i odsunął ich od siebie.
- Niby to ja jestem najmłodszy, a tu widzę dwójkę małych dzieci - pokręcił głową.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Jak chcecie to chodźcie. Muszę jeszcze zajść do sklepu - powiedziała Ćma.
- Świetnie. Sprawa załatwiona - Tomo otrzepał ręce i usmiechnął się. - Więc chodźmy.
- Wiecie jak oblegany byłby ten stolik, jakby ktoś się dowiedział, że bracia Leto na nim siedzieli? - spytała dziewczyna.
Jared i Shannon spojrzeli na przedmiot.
- A któżby nie chciał mieć położonego kubka na śladzie mojego tyłka? - spytał Jared dotykając pośladków.
Pozostali ryknęli śmiechem, a on dołączył do nich kiedy zakończył gładzić tyłek i blat stołu. W takim stanie wyszli z Golden Seeda, a Megan ledwie się udało zamknąć kawiarnię drżącymi palcami.
Skierowali się do najbliższego marketu 24h. Jared i Tomo zostali na dworze - gitarzysta chciał zapalić, a Leto bał się zbytniego rozpoznania, co wywołało kolejny wybuch śmiechu. Mimo tego, wokalista uznał, że po dzisiejszym sprincie nie ma ochoty na choćby rozdawanie autografów.
Shannon machnął ręką i sam wszedł do sklepu. Megan poszła za nim trzymając się za brzuch, który dziś przeżył sporo różnego rodzaju emocji.
Skierowała się do lodówek, gdzie znalazła prawie wszystko co potrzebowała: lody. Orzechowe, śmietankowe, czekoladowe, kawowe... Wiedziała, że się przydadzą na dzisiejszy wieczór. Później skierowała się do stoiska ze słodyczami i wzięła kilka czekolad i paluszków. Przeszła sklep kilkakrotnie wrzucając do koszyka inne potrzebne rzeczy aż w końcu udała się na poszukiwanie perkusisty. Nie znalazła go w całym sklepie i myślała, że już wyszedł, ale postanowiła sprawdzić ostatni sektor.
- Byłam prawie pewna, że cię tu znajdę - powiedziała do niego patrząc na tabliczkę nad jego głową głoszącą: ALKOHOLE.
Shann mruknął coś w odpowiedzi wpatrując się w półkę z piwem.
- Idziesz? Jesteśmy tu już koło dwudziestu minut... - stanęła obok niego próbując uchwycić butelkę, na której zatrzymał się jego wzrok.
- A dobra - powiedział z przekąsem i wziął z podłogi dwie zgrzewki piw, w każdej po sześć.
- Dwanaście browarów?! Masz zamiar to wszystko wychlać? - Megan opadły ręce.
- Nie wszystko... ale większość - Shannon spojrzał na butelki. - Chodź do kasy.
- To ile pijesz na wieczór? Przyznaj się! - Ćma nie dała za wygraną.
- Zależy od nastroju. Jak mam doła, to taka jedna zgrzewka jest niewystarczająca, a kiedy go nie mam... potrafię bez utraty świadomości dojść do pięciu, a później robię się... dziwny. Przynajmniej tak twierdzi mój braciszek.
- Takie pytanie z drugiej beczki: ile pije reszta?
- Jared potrafi wypić cały litr wódki... ale nie powiem, żeby się po tym zachowywał normalnie... Ostatnio po czymś takim wlazł na bilarda i robił striptiz, ale to pomińmy... - oboje parsknęli śmiechem. - A Tomo... zwykle jedno - dwa piwa i tyle. On jest inny. Poważnie. Z jednej strony luzak, a z drugiej zawsze się trzyma tego, co sobie postanowił. Bardzo rzadko łamie obietnice dane samemu sobie.
- Wam to się pewnie często zdarza, hę? - Megan miała na myśli braci Leto.
- Zgadłaś - Shannon posłał jej zadziorny uśmieszek.
W tym klimacie doszli do kasy i zapłacili za zakupy. Kiedy przy kasie kłócili się o najlepsze piwo, a Shann wspomniał o kilku innych incydentach alkoholowych brata, kasjerka uraczyła ich bardzo przenikliwym i rozgoryczonym spojrzeniem. Megan, zauważywszy to kątem oka, nie potrafiła wydedukować czy ekspedientka gardzi ich rozmową czy też ciekawi ją. Ale nie przejęła się tym i szybko ruszyła za perkusistą, który zdążył już prawie dojść do automatycznych drzwi. Tematy, o których rozprawiali zachowali dla siebie.

- Iść z tobą? - spytał Jared, kiedy byli obok wejścia na Lake Street.
- Chyba sobie poradzę, panie nadopiekuńczy. Nie zachowuj się jak moja mama.
Tomo z Shannem zachichotali.
- No dobra, trzymajcie się... Do jutra - Megan przytuliła wszystkich po kolei i zniknęła za bramą.

- Proszę cię, daj mi z nią porozmawiać! - usłyszała krzyk dochodzący spod drzwi.
- Wypad stąd, debilu! Już wystarczająco namieszałeś! - Megan nie miała wątpliwości, że ten głos należał do Shadow. Przyśpieszyła.
- Kate, błagam cię, pozwól mi! Zależy mi na niej, naprawdę! - teraz do Ćmy dotarło - przed drzwiami stał Matt.
- Wypad stąd, downie, albo zwiśniesz na tej lampie. I mówię teraz serio - Shadow traciła cierpliwość.
- Proszę cię, zgódź się, wiesz, że nigdy nie skrzywdziłbym Lizzie... Daj mi się wytłumaczyć!! - Matt nie dawał za wygraną.
Megan schowała się w ogródku naprzeciwko i obserwowała sytuację. Modliła się, by sąsiadka nie zaglądnęła przez okno.
- Kurwa... - zaklęła cicho Shadow. Megan wyczytała to z jej ust. - Dasz nam spokój czy mam ci to powiedzieć w inny sposób?
- Dam ci spokój, tylko daj mi porozmawiać z moim słonkiem...
- Odwal się od niej, kumasz?
- Nie mogę! - Matt wychodził z siebie. - Ja ją kocham!
- Trochę na to za późno.
- Proszę, daj mi to jej wytłumaczyć! To nie tak jak myślisz!
- Nie, wcale - Kate przewróciła oczami. - Sam się o to prosisz...
- Daj mi dosłownie pięć...
Matt nie skończył zdania. W tym momencie rozległo się głośne AAAAAAUUUU i chłopak zgiął się wpół. Kolano Shadow wróciło na swoje miejsce. Przed dosłownie ułamkiem sekundy znajdowało się idealnie między nogami Matta.
- A teraz żegnam - Shadow zatrzasnęła drzwi.
Chłopak oparł się o nie i znów jęknął. parł się o framugę i powoli wyprostował się. Wolno doszedł do domu. Róże, które miał ze sobą zostawił na ganku dziewczyn. Powoli zamknął za sobą drzwi. Megan usłyszała tylko głośny trzask kanapy i wszystkie dźwięki ucichły.
Ćma powoli wyszła z kryjówki i skierowała się do domu. Zapukała.
- JAESZCZE CI, MAŁA CHOLERO MAŁO?! - usłyszała zza drzwi i dzikim sturmem zostały one otwarte.
- Oh, wybacz... - szepnęła z lekkim zażenowaniem Kate.
- Nie szkodzi - Megan uśmiechnęła się słabo. - Mogę wejść?
Shadow skinęła głową i otworzyła szerzej drzwi wpuszczając przyjaciółkę.
Ćma od razu poszła do salonu.
- Zanim cokolwiek powiesz, wiem, że jestem podłą suką i nie zasłużyłam na to, byś się ze mną przyjaźniła - wypaliła na jednym oddechu. - I powinnam go powstrzymać zanim cokolwiek się stało. nie byłoby sprawy.
Liz wstała z kanapy i rzuciła się na Megan. Jej łzy zamoczyły Ćmie całą lewą część koszulki, ale nie dbała o to. Przytuliła się do przyjaciółki i stały tak przez dłuższą chwilę.
- No ja nie mogę z was - Shadow zaśmiała się i przytuliła się do nich.
Stały tak przez dłuższą chwilę.
- Mogłam wysłuchać też twojej wersji... Przepraszam - Kitty odsunęła się od Megan i spojrzała jej w oczy.
- Daj spokój. Na twoim miejscu też nie podejrzewałabym Matta o coś takiego. Zapomnimy o tym? - spytała Ćma.
- Postaram się... - szepnęła Kitty.
- O matko, kompletnie zapomniałam. Przepraszam was ale zaraz mi się roztopią lody! - Megan wysunęła się z rąk Kate i poszła do kuchni. - Zaraz wam zrobię coś takiego, że palce lizać!
Liz i Shadow spojrzały po sobie z uśmiechem. Megan zabrała się do pracy.
Za dosłownie pięć minut na blacie kuchennym stały trzy pucharki z lodami. Ćma szybko schowała resztki do zamrażarki.
- Wow, wygląda pysznie - Shadow przejechała językiem po wargach.
- Teraz możemy pogadać - Ćma wręczyła obu dziewczynom lody i wszystkie usiadły na kanapie. - Ale nie o tym downie.
- Umowa stoi - Liz uśmiechnęła się lekko.
Wszystkie trzy straciły poczucie czasu i nim się obejrzały zegar na telewizorze wybił północ.

Zgodnie z prośbą mojej ukochanej Paulinki :) mam nadzieję, że było dobrze?

1 komentarz:

  1. ja bym chciała na takim blacie coś zamówić XD tyłeczek Jareda XDDD
    Jared robi striptis. no no no, weź no upij go XD
    a Shadow jak pocisnęła mu i go kopnęła to poległam hahahahahahaahahahahah XD
    i jest dobrze :D

    OdpowiedzUsuń