UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

czwartek, 24 lutego 2011

60.


Gratis feriowy ^^. Czekałam na ten rozdział bardzo długo.
Pragnę powiedzieć, że usunęło mi go całego i musiałam go pisać od początku. Dzięki niezawodny bloggerku :/. To co było - było piękne, nawet ja to przyznam. Nie wiem czy udało mi się powtórzyć tą samą magię rozdziału. Uwierzcie mi, poprzednie było lepsze i żałuję, że tego nie ma.

Powstrzymując wszystkie moje skłócone myśli daję "moment" dla miłej Anonimki XO.


Megan usłyszała pukanie do drzwi. Zmarszczyła czoło i poszła otworzyć. Po drodze dostrzegła przez okno brązowe włosy i uśmiechnęła się na ich widok.
- Dzień dobry - przywitał się Jared widząc ją.
- Hej - Ćma spojrzała na do połowy pełną szklankę, którą trzymała w ręku i po chwili zastanowienia wylała jej zawartość na wokalistę.
- A to za co?! - Leto podniósł ręce i próbował powstrzymać szybko wsiąkające krople.
- Śmigus dyngus - Megan odwróciła się i położyła szklankę na blacie stołu.
- Co takiego? - Jared zmarszczył brwi i wszedł za nią do domu.
- Śmigus dyngus - powtórzyła. - Polskie święto po Wielkanocy polegające na polewaniu ludzi wodą.
- Polskie?
- Tak, polskie, jakiś problem? Nie mów mi, że też nie wiesz, gdzie leży ten kraj - rzuciła mu ręcznik, by mógł się wytrzeć.
- Nie za bardzo... - przyznał się wokalista.
- Czego was uczą w tej Ameryce... Załamać się można - pokręciła głową. - Co cię napadło żeby wpaść?
- No wiesz... Shannon zabrał swój kochany aparat i poszedł z Tomo na zwiedzanie Londynu po raz setny. Zastanawiałem się, czy nie pokazałabyś mi miasta od swojej strony.
Uśmiechnął się lekko zawstydzony.
- Fajny pomysł - odpowiedziała. - Długo nad tym myślałeś?
- Bardzo śmieszne - mruknął.
Podszedł do niej i pogłaskał palcem po policzku. Penetrował wzrokiem każdy centymetr kwadratowy jej twarzy jakby szukał czegoś specyficznego.
- Nie gap się tak, bo ci te oczy wyjdą z orbit - powiedziała Megan próbując bezskutecznie powstrzymać uśmiech.
Jared położył palec na jej ustach szepcząc cicho "shhh". Ćma zamilkła pozwalając mu kontynuować. Oparła się o blat kuchni i przyciągnęła do siebie. Leto oparł ręce na jej szyi i delikatnie pocałował ją w usta. Odwzajemniła go kładąc dłonie na jego wciąż mokrej koszulce. Wokalista musnął ustami jej brodę i złożył pocałunek na jej szyi. Przesunął ręce wzdłuż jej ramion i chwycił ją za dłonie. Megan opuściła głowę tak, że ich nosy się zetknęły. Jared delikatnie przechylił się i pocałował ją. Pogłębiła pocałunek czując jak jej myśli odfruwają.
Trwali tak przez chwilę. Romantyczną chwilę przerwało pukanie. Megan odwróciła się i spojrzała na drzwi. Dostrzegła za nimi znajomą postać, na widok której rozszerzyły jej się oczy.
- Po schodach na górę, po drabinie i zamknij klapę. Bez zbędnych pytań - zakomendowała.
- Ale kto... - zaczął Jared.
- Już. I siedź cicho albo będzie piekło - przerwała mu i podeszła do drzwi. - Jazda.
Zdezorientowany wokalista spełnił rozkaz Megan, która zaczęła dzwonić kluczami, by ukryć hałas. Kiedy zniknął na górze otworzyła.
- Mama? Co ty tu robisz? - udawała zaskoczenie.

***

Jared rozejrzał się po pomieszczeniu, do którego dziewczyna kazała mu wejść. Mimo, że osobiście twierdził, że Burtońska "Alicja" jest średnia, spodobały mu się własnoręcznie malowane ściany. Uśmiechnął się widząc sentencje napisane nad biurkiem. Na meblu leżało kilka grubych tomów książek, większość naukowych, jednak wśród nich dostrzegł okładkę "Lśnienia". Sięgnął po książkę, ale gdy ją otworzył doszedł do wniosku, że nie zna języka, w którym była napisana. Odłożył tom i odwrócił się w stronę oszklonej komody, by obejrzeć resztę skromnej kolekcji książek i płyt. Obok nich zobaczył figurkę nakrycia głowy Szalonego Kapelusznika i filiżankę. Na dolnej półce leżały płyty jego zespołu oraz dwa kartony po Conversach. Oba podpisano korektorem. Jeden napis głosił "30 Seconds to Mars" natomiast drugi "Sun Theory". Jared nigdy nie słyszał o takim zespole. Niemal bez zastanowienia wyciągnął oba kartony i usiadł z nimi na kanapie. Zdecydował się najpierw zajrzeć do zbioru na swój temat.
Doszedł do wniosku, że rzeczy w kartonie nigdy nie były układane. Na wierzch wrzucono kilka bransoletek z glifami i napisami zespołu oraz lekko zniszczony wristband. Pod nimi leżały pocztówki i kartki z notatkami, które większości były tekstami z jego pierwszej płyty. Obok nich znalazł kilka kostek od gitary oraz pałeczkę perkusyjną podpisaną przez Shannona. Dopiero po chwili dotarło do niego, że w kartonie nie ma żadnej rzeczy związanej z This Is War. Na dnie pudełka leżały dwa zeszyty, z których jeden okazał się być albumem na zdjęcia w twardej oprawie. Odłożył go chcąc sprawdzić, co znajduje się w zeszycie. Kartkując go zwrócił uwagę na narysowane lub wklejone symbole a także cytaty piosenek lub to co powiedzieli oni sami. Jednak większość zeszytu zajmowały długie prace w języku, którego nie znał. Doszedł do wniosku, że to polski, o którym wspominała dziś Megan. Zamknął go i sięgnął po album.
Kiedy go otworzył nie mógł uwierzyć własnym oczom. Większość zdjęć przedstawiło jego koncerty za czasów promocji pierwszej płyty. W porównaniu do zbiorów, jakie wcześniej oglądał było w nim, pomijając siebie i swojego brata, zadziwiająco dużo fotografii Solona Bixlera i Matta Wachtera, z którymi już się pożegnał. Na końcu znalazł również kilka ujęć Tomo skupionego na grze na Gibsonie. Zdjęcia były bardzo dobrej jakości jak na robione aparatem analogowym. Kiedy przewrócił stronę temat się zmienił. Na fotografiach uśmiechało się kilku nieznanych mu chłopaków, którzy obejmowali się razem z członkami zespołu. Na kolejnych stronach ukazano podobną sytuację jednak z innymi minami. Na niektórych fotograf uchwycił nawet ich śmiech lub wygłupy. Widać było, że bardzo dobrze się bawili. Na następnej stronie znajdowało się jedno zdjęcie w większym formacie. Był na nim brunet, który skupiony grał na Pitagorasie. Nad fotografią czarnym mazakiem dopisano "Look at the red red changes in the sky", natomiast pod nim "Who said that dreams don't come true?!" Przerzucił kartkę. Tym razem stał na niej szatyn, który pokazywał oba środkowe palce śmiejąc się do obiektywu. Był ubrany w starą, białą kurtkę Leto. Obok zdjęcia ktoś naskrobał długopisem "Dan as Jared Leto".
Wokalista z trudem przełknął gulę żalu, która ściskała mu gardło.
- Chciałbym to pamiętać - westchnął. Żałował, że dał się pochłonąć teraźniejszości i pozwolił wspomnieniom płowieć.
Zamykając album zauważył, że na kolana wypadło z niego jedno zdjęcie, które było luzem wsunięte obok okładki. Wziął je do ręki. Przedstawiało jego twarz, zamknięte oczy i pofarbowane na blond włosy z odrostami. Na czole malowało się skupienie. Ręce, w których trzymał mikrofon, były złożone jak do modlitwy. Śpiewał. Jared był w szoku, że z ówczesną technologią udało się wykonać takie zdjęcie. Odwrócił je. Znów trafił na nieznany język. Jedyne co umiał zrozumieć było imię jego dziewczyny. Postanowił później spytać jej co to znaczy i odłożył fotografię na bok. Poskładał odrobinę rzeczy i wpakował je do kartonu w bardziej pedantyczny sposób. Odłożył go i sięgnął po drugi mniej więcej przewidując czym jest "Sun Theory".

***

- Czemu wcześniej? - spytała Ćma szykując matce herbatę.
- Bartosz miał czelność stwierdzić, że dyktuję mu co mam robić! I że za bardzo ingeruję w jego życie! Wyobrażasz to sobie?! Jak on tak mógł?!
"Uwierz, to nie trudne" powiedziała Megan w myślach.
- Zaczął się czepiać, że Samantha przeze mnie od niego odeszła! Jak on miał czelność... To była narkomanka! - kontynuowała Agata.
"Nawet nie wiesz, że rzuciła dragi dla Bartka". Ćma nie miała ochoty kłócić się z matką. Sprawa i tak była przegrana. Sam zafundowała sobie złoty strzał, kiedy usłyszała od Agaty jaką osobą jest w jej oczach. Dzięki Bogu lekarzom udało się ją odratować. Od tamtego czasu Bartek i Sam boją się do siebie podejść.
- Rozumiem - odparła w końcu.
Starsza Stone zaczęła szukać czegoś w torebce. Megan skorzystała z okazji i otworzyła windę kuchenną i włożyła do niej dwie herbaty oraz dwa muffiny. Podeszła znów do napoju rodzicielki i z szuflady wyciągnęła mały, szklany słoik z drobnymi tabletkami. Za sobą usłyszała, że matka znów zaczęła swój monolog, jednak ona zastanawiała się nad czymś innym. W końcu wysypała 3 tabletki i wrzuciła matce do herbaty. Wymieszała napój tak, by nie było ich widać. Podeszła do matki i postawiła jej kubek na stoliku.
- Nie martw się, niektórzy po prostu źle wybierają - odpowiedziała na odczepnego.
- A tak właściwie gdzie są dziewczęta? - spytała Agata.
- Musiały wyjść do lekarza. Lizzie dostała wczoraj ostrej migreny i skończyły jej się tabletki.
- Kto taki?
- Ehhh... Ela - odparła niemal wydychając całe powietrze. - Jak zawsze mnie nie obudziły i jeszcze w nocy wyłączyły mi budzik.
- Rozumiem.
Agata wzięła łyk herbaty. Przez pewien czas skakała z tematu na temat i krytykowała wszystko, co nasuwało jej się na język. Po dłużącej się połowie godziny wypiła całą herbatę i coraz bardziej ziewała. W końcu bez ostrzeżenia osunęła się na kanapę i zasnęła.
- Wybacz mi mamo - Megan przykryła ją kocem. - To dla twojego dobra.
Pocałowała ją w czoło i skierowała się do swojego pokoju.

3 komentarze:

  1. Megan niegrzeczna dziewczyna uspała mamę :o
    hahahahaha Jared niewiedzący gdzie Polska XDD
    mmmmm jaki seksowny moment, aż nie wierzę, że go napisałaś :D ale ten Jared lubi grzebać w cudzych rzeczach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze znam ten ból - jakiś czas temu skasowałam sobie przez przypadek połowę rozdziału. Mało co szału nie dostałam. Odtworzyłam go, ale to już nie było to samo. Co do rozdziału te czułości Leto i Megan bardzo urocze, naprawdę :)
    Na miejscu dziewczyny zabiłabym go za takie grzebanie szczególnie, że te rzeczy dotyczyły jego samego. Może to i lepiej, że nie zna polskiego bo mógłby jeszcze przeczytać coś co nie powinien. W końcu człowiek w zachwycie piszę rożne rzeczy. Co mi się podoba: refleksja Jared'a na temat czasów s/t. Mimo, iż nie byłam wtedy jeszcze fanką Marsów mam wrażenie, że były to najlepsze lata ich kariery. Potem poszli w komercje i to już nie było to samo. ale nie będę się tu żalić :D A teraz muszę Cię zabić za to, że nie poinformowałaś mnie o rozdziale 59. Dopiero przed chwilą zobaczyłam, że był już dodany. Nieładnie ! W sumie dobrze, że sprawdziłam bo już się chciałam przyczepić o to, że rozpoczęłaś tę akcje z szukaniem jajek w hotelu i jej nie dokończyłaś, a tu proszę po prostu nie wiedziałam, że ominął mnie jeden rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, dziękuję bardzo :D Cieszę się, że szybko dodałaś. Ćma uśpiła mamę .. i dobrze, tylko marudziła i marudziła xD ~Miła Anonimka :p

    OdpowiedzUsuń