UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

niedziela, 6 lutego 2011

59.

Zastój twórczy + brak internetu = wybaczcie :)

- Znalazłem! - wrzask Shannona było słychać na niemal całym piętrze.
Ten natomiast szeroko uśmiechnięty rozwijał sreberko jajka w poszukiwaniu kolejnej wskazówki. Wrzucił czekoladkę do ust i zaczął zastanawiać się nad miejscem przedstawionym w rebusie. Po kilku sekundach wydał z siebie urwany krzyk i już biegł do windy, by zjechać na dół.
Megan wyszła zza rogu uśmiechając się do pleców Leto, który chwilę później wskoczył do windy. Podniosła kolejne jajko zza krzaka i rozpakowała je.
- Kuchnia - mruknęła pod nosem uśmiechając się. - Ostatni przystanek. Można się było domyślić.
W przeciwieństwie do perkusisty powoli poszła schodami na dół kierując się do restauracji. Zastanawiała się, gdzie jest reszta zespołu. Wszyscy uciekli i biegiem przemierzali hotel wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu wskazówek. Ich jajka pewnie były ukryte w innych miejscach, dlatego tylko na Shannona trafiła na swojej drodze. W końcu zeskoczyła z ostatniego schodka i weszła do dość gwarnej restauracji. Kilkunastu kelnerów i kucharzy głośno rozprawiało z pojedynczymi gośćmi siedząc przy ogromnym stole pełnym jedzenia. Ćma dostrzegła między nimi Tomo i Johna, którzy uśmiechnęli się na jej widok. Podeszła do nich.
- To jest ta niespodzianka? - spytała Johna.
- Liczy się zabawa, a nie nagroda - odpowiedział jej gitarzysta, który żuł kawałek kurczaka.
- Ty tak sądzisz - odparł John.
- Niech zgadnę: panowie Leto są w kuchni i szukają nagrody - strzeliła Megan.
- Bingo.
- Oni zawsze chcą więcej niż powinni - dziewczyna pokręciła głową i odeszła od stołu kierując się do kuchni.
- Uważaj na dwóch wariatów tam w kuchni - zagadnął ją kucharz.
- Właśnie idę się z nimi rozprawić - mrugnęła do niego.

- Wam się to nigdy nie znudzi? - wskoczyła na jeden z blatów obserwując jak bracia przeszukują kuchnię.
Za odpowiedź otrzymała kompletną obojętność na jej słowa. Oboje Leto dalej szperali w półkach.
- Szukaj tam! - zakomendował Shannon.
Jared pobiegł w stronę wskazaną przez perkusistę i zaczął przerzucać naczynia. Shanimal w tym czasie otworzył drzwi do chłodni sprawdzając, czy nie ma czegoś tam.
- To wychodzi spod kontroli... - mruknęła Ćma i podeszła do Shannona.
Wyciągnęła go za ramię z chłodni i zatrzasnęła drzwi.
- Nie ogarniasz, że tam nic nie ma?! - krzyknęła mu prosto w twarz.
Perkusistę zatkało. Patrzył na nią jak urzeczony nie potrafiąc wykrztusić słowa. W końcu z wysiłkiem wychrypiał:
- Chcesz nam zabrać nagrodę.
Megan o mało nie zwaliło to z nóg. Zamknęła oczy wciąż trzymając Shannona za ramiona.
- Mówię ci grzecznie, że jedyne co może stanowić nagrodę to obiad w głównej sali. Tu niczego nie ma.
- W takim razie czemu ci nie wierzę?
- Bo może za bardzo wierzysz w swoją wyimaginowaną prawdę? - uśmiechnęła się. - Shannon, to miała być zabawa a nie wojna o nagrodę.
Perkusista w końcu rozluźnił mięśnie i westchnął ciężko.
- Masz rację, nie wiem co mnie napadło - spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.
Odwzajemniła gest.
- Kiedy tylko będę obok postaram się żebyście się budzili w porę.
- Junior, spadamy stąd. Twoja dziewczyna ma rację, to nie ma sensu - powiedział do brata, który kopał wśród misek na rozrabianie ciasta.
- Jesteś pewien? - upewnił się Jared patrząc na niego z lekkim rozżaleniem.
- To chyba ty powinieneś bardziej ode mnie wierzyć swojej lasce, nie?
Młodszy odwrócił głowę lekko zawstydzony.
- Okay, chodźmy - powiedział w końcu.

- Jak ci się to udało? - John nie krył zaskoczenia.
- Magia płci pięknej? - zaryzykowała.
Cała czwórka mężczyzn wybuchła śmiechem.
- Nie pozwalaj sobie - powiedział Shannon.
- Jakiś problem, braciszku? - szepnął mu z uśmiechem Jared obejmując Megan w talii.
Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Już do siebie doszedłeś? - spytała.
- Chyba tak, wybacz mi.
- Każdy miewa zachwiania osobowości.
- Dość często mi się to zdarza...
- Nie miziajcie się już, żarcie czeka - Shannon nie wytrzymał.
Jared i Megan wzruszyli ramionami i usiedli do stołu razem z resztą.
- No dobra, kiedy już się ogarnęliście mogę wam powiedzieć jaka była nagroda - powiedział John.
Shannon niemal nie upuścił ciasta, które właśnie przenosił na swój talerz. Twarze Marsów zwróciły się w stronę managera zszokowane.
- Jednak coś było w tej kuchni? - spytał Jared.
- Skądże! Chciałem, byście się trochę pobawili zanim dojdziecie do kuchni. Prawdziwa nagroda jest mniej materialna.
John zrobił przerwę, by przełknąć kawałek jabłecznika. Ćma była pewna, że chciał umocnić napięcie.
- Macie jutro wolne - powiedział w końcu.
Marsów zatkało.
- Serio? - nie dowierzał Tomo.
- Tak, nie pytajcie się więcej - manager zajął się ciastem.
- Ale... dlaczego? - spytał Jared.
- Bo ostro pracowaliście. Demówka prawie skończona, jeszcze kilka tygodni i będzie cały materiał jakiego potrzebujemy.
- Super - rozmarzył się Shannon. - Ale będzie dzień...
- Nie wiem co jest takiego fajnego. Przecież większość popołudni macie wolne... - rzekła Megan.
- Zrozumiałabyś, gdybyś była takim śpiochem jak Shann i musiała wstawać przed piątą - odpowiedział jej Jared.
- Przed piątą? - dziewczyna była w szoku.
- Mamy studio wynajmowane od szóstej do drugiej. W tym czasie musimy jak najwięcej nagrać i tak dalej - wytłumaczył jej wokalista.
Skinęła głową.
- Współczuję - uśmiechnęła się.
- Osobiście nie przeszkadza mi to.
- Jesteś pracoholikiem. Zamknij się - przerwał mu Tomo.
"You are the reason I can't control myself!" - dźwięk telefonu zburzył ciepłą atmosferę.
- Wybaczcie - Megan wyciągnęła urządzenie i odebrała.
- ...
- Hej, co tam?
- ...
- Że jak?
- ...
- Ale wszystko w porządku?
- ...
- Okay, gdzie mam przyjść?
- ...
- Mam blisko, dojdę sama.
- ...
- Nie, nie, rozumiem sytuację.
- ...
- Jasne, do zobaczenia. Pa.
Rozłączyła telefon i schowała go do torby.
- Co jest? - spytał wokalista.
- Muszę uciekać. Dziewczyny mnie potrzebują.
- Coś się stało?
- Nic szczególnego, Kitty trochę zasłabła. Ma nawroty migren, więc czasem jest problem. Idę - wstała z miejsca.
Jared zrobił to samo.
- Siadaj, poradzę sobie - pocałowała go w usta. - To blisko.
- Ale...
- Jestem dorosła, uspokój się, rycerzyku. Jak chcesz, wpadnij jutro, ale spędź trochę czasu z rodzinką - uśmiechnęła się.
- Narazie - pożegnała się ze wszystkimi i wyszła z restauracji. Jared usiadł dopiero, gdy stracił ją z oczu.

***

- Hej, przybiegłam jak szybko się dało, wszystko okay? - spytała Ćma Kitty pijącej razem z Shadow herbatę rumiankową w restauracji.
Usiadła obok lekko przestraszona.
- Już mi lepiej, dzięki, że przyszłaś - uśmiechnęła się Liz i przytuliła ją.
- Stało się coś specjalnego czy po prostu jak zawsze?
- Jak zawsze, nic nadzwyczajnego, po prostu muszę odpocząć - odpowiedziała. - Nie chcę zostawić tych dzieci, by czekały, to wszystko
- Najlepiej jakby ktoś z nią pojechał do domu - stwierdziła Shadow.
- Mogę tu poczekać, dajcie spokój - wykręcała się Liz.
- Jestem za Shay, wy jedźcie, zostawcie mi adresy, skończę to - poparła przyjaciółkę Ćma. - Ile wam zostało?
- Niewiele, koło dziesięciu - Kate podała jej listę.
- Nie ma problemu, wezmę to, wy jedźcie.
- Na pewno? - po raz kolejny upewniała się Kitty.
- Tak, przestań się zamartwiać - pocałowała ją w policzek. - Shaddy, daj mi to lepiej zanim nasz kociak zmieni zdanie.
Kate uśmiechnęła się i wręczyła Megan papiery i torbę z upominkami. Dziewczyna pożegnała się z przyjaciółkami i wyszła z restauracji, by skończyć "misję".

3 komentarze:

  1. Świetny jak zawsze :p lubię jak opisujesz sytuacje między Jay'em i Ćmą. Pocałunki i wgl, szkoda, ze jest tego mało, ale nie narzekam, cieszę się, ze piszesz, bo kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie piszesz, nie wiem na co tak narzekasz. pozdrawiam, Merenven. :***

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaahahahahaa xD wbili się do tej kuchni jak opętani :D czuby xD

    OdpowiedzUsuń