UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

piątek, 25 lutego 2011

61.

Właściwie nie wiem jakie znaczenie będzie miał ten rozdział w przyszłości, ale chciałam coś napisać o Martinie :). Chyba zacznę przeplatać stare życie Ćmy, ale zobaczy się.
Moja droga Paulinko, dopiero po wymyśleniu imion ogarnęłam ile dla ciebie znaczą, wybacz xD.

Jared odetchnął głęboko i otworzył karton. Był w nim jeszcze większy bałagan niż w poprzednim. Walało się po nim mnóstwo wejściówek na koncerty, ręcznie pisanych tekstów, niepoukładanych zdjęć i notesów. Wśród tego leżało kilka płyt. Leto wyciągnął wszystkie i zaczął je przeglądać. Dwie z nich były wydane przez małą wytwórnię. Pozostałe - nagrywane programami komputerowymi. Wszystkie nazwy były dla niego kompletnie nieznane. Dopiero przy przedostatniej płycie zatrzymał się widząc znane mu tytuły. Zagryzł wargę. Niemal kipiał z ciekawości co znajduje się na CDku. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co odtworzyłoby mu płytę. Jego wzrok padł migające na zielono światełko włączonego laptopa leżącego na szafce nocnej. Bez zastanowienia sięgnął po niego. Nacisnął spację modląc się, by nie było hasła. Ku jego radości - a zarazem niewielkiego szoku - komputer był odblokowany. Na ekranie wyświetlił się dokument w Wordzie na temat energii mechanicznej. Zminimalizował go i włożył płytę do kieszeni. Na pulpicie słonecznego Londynu otworzyło się okno startowe. Kliknął opcję otwórz i zaczął przeglądać pliki w folderze. Na samym dole znalazł folder Covers i wszedł tam. Ukazało mu się kilka filmów podpisanych tytułami piosenek z jego pierwszej płyty. Były niemal wszystkie. Jared w końcu wzruszył ramionami i otworzył jeden z nich.

- Jedziemy panowie - brunet załączył kamerę.
Stanął po lewej stronie wokalisty o ciemnoblond włosach i zacisnął palce na gryfie gitary elektrycznej. Perkusista z tyłu zapukał cztery razy pałeczkami. Szatyn po drugiej stronie przeciągnął palcami po gryfie gitary basowej nadając początkowi piosenki kosmiczne brzmienie. Zanim dotarł do końca gryfu cały zespół uderzył tak mocnym brzmieniem, że kamera z trudem utrzymała dźwięk.
- So I run and hide and tear myself up start again with a brand new name and eyes that see into infinity...
Klawisze zastąpili gitarą. Nie była to ta sama piosenka kropka w kropkę. Miała inny klimat. Jared nie potrafił stwierdzić, czy był lepszy czy gorszy. Po prostu inny.
- I will disappear. I told you once and I'll say it again. I want my message read clear. I'll show you the way, the way I'm going.
Ponownie włączyły się ostrzejsze dźwięki gitary i wokalista powtórzył refren.
- Dobry jest - mruknął do siebie Jared, ale za chwilę umilkł chcąc usłyszeć nagranie do końca.
Druga zwrotka też wypadła rewelacyjnie. Muzycy poczuli się luźniej i gitarzysta wraz z basistą zaczęli przechadzać się po pomieszczeniu. Podczas solówki stanęli naprzeciwko siebie i ze skupieniem wygrywali swoje partie. Następnie gitarzysta podszedł do mikrofonu i ostatni refren zaśpiewał wspólnie z blondynem robiąc za drugi głos. Miał silny głos z domieszką chrypy. Po drugim "with a brand new name" oddalił się, by skończyć piosenkę kolejną solówką. Potem podszedł do kamery i kilka sekund po wyszeptanym do mikrofonu "I will disappear" przez blondyna wyłączył ją.

- Genialnie, chłopaki! - Martin zaczął klaskać podchodząc do kumpli.
- Zgodzę się, wyszło genialnie. Mam nadzieję, że kamera nie puściła? - Daniel odłożył bas na stojak i usiadł obok niego na podłodze.
- Jak sprawdzałem wszystko z nią w porządku. Obejrzymy to później - odpowiedział brunet.
- Miałeś genialny pomysł z tym drugim głosem - Adam uśmiechnął się do przyjaciela.
- Daj spokój, to ty masz największą z nas wszystkich robotę. Sobie gratuluj - odparł gitarzysta.
- Oboje dajcie spokój, każdy z nas dał z siebie wszystko i wyszło zajebiście szczerze mówiąc - Łukasz wyszedł zza perkusji i usiadł obok Daniela.
- Ty to potrafisz krótko i zwięźle - Adam zaczął się śmiać, co podłapała reszta.
- Ktoś musi - odparł perkusista. Sięgnął po wodę obok siebie i podał kumplom sam wypijając większą część.
- Matka was kiedyś stąd wygoni - odezwał się głos za ich plecami.
- Skoro pozwoliła nam tu grać to myślę, że wszystko się ułoży - Martin odwrócił się i uśmiechnął słodko. - Za dużo się zamartwiasz, siostrzyczko.
- Wasze piosenki są lepsze od tego co teraz graliście - stwierdziła Megan podsuwając sobie składane krzesło i siadając na nim.
- Skoro ci się nie podoba drzwi są tam - brunet wskazał ręką wyjście.
- Daj spokój, dopiero przyszłam, poza tym chciałam się przywitać - odpowiedziała.
- I oczywiście musiałaś skomentować nasze wykonanie Capricorna - dokończył za nią.
- Zobacz braciszku, jak ty mnie dobrze znasz.
Reszta zespołu parsknęła śmiechem.
- Jak chcesz wiedzieć to Adam śpiewa milion razy lepiej od tego wyjca - powiedziała Megan. - Ich muzyka jest znośna, ale ten no jak on ma... Leto? Najlepiej byłoby go wysłać do lasu, by się wywrzeszczał.
- Dziękujemy za komplement teraz możesz już iść - Martin uśmiechnął się na siłę.
- Chyba zostanę i posłucham co reszta o tym sądzi. Nie uważasz, że to będzie bardziej fair?
- Jak sobie życzysz - westchnął brunet wzruszając ramionami.
Jednym z niewielu warunków jakie musieli spełnić, żeby zachować garaż było pozwolenie Megan na spędzanie w nim tyle czasu ile zechce. Martin był jej wdzięczny, że udało jej się wynegocjować z matką pozwolenie, ale siostra czasem doprowadzała go do szału. Pocieszał się, że większość sióstr takich jest.
- Ja nic do Jareda nie mam. Tworzy fajną muzę, ale każdy ma swój gust - powiedział Daniel na odczepnego.
Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła to, ale za chwilę odwróciła wzrok na swoje kolana. Martin westchnął ciężko i przewrócił oczyma nie odzywając się.
- Macie coś do żarcia? - spytał Łukasz.
- Czy ty zawsze myślisz tylko o jedzeniu? - Adam pchnął go lekko w ramię.
- Ktoś musi - perkusista wzruszył ramionami.
- Tam powinny być słodycze - Megan pokazała palcem na szafkę za siedzącymi na ziemi. - Jeśli ich wcześniej nie zjedliście.
Martin pytającym wzrokiem spojrzał na siostrę.
- Jako wasz manager muszę o was dbać - uśmiechnęła się i wstała z krzesła.
- Jestem ci wdzięczny - Łukasz rozpakował paczkę paluszków i wsadził sobie kilka do ust.
- Wszyscy jesteśmy - Adam poczęstował się paluszkami i skinął głową w kierunku dziewczyny.
- No to ja wam nie przeszkadzam, ćwiczcie sobie - podeszła do drzwi i otworzyła je.
- Dzięki za pozwolenie - Martin chciał mieć ostatnie słowo w tej rozmowie.
- Nie bądź taki... No przecież, zapomniałabym - Megan szerzej otworzyła oczy i odwróciła się od wyjścia. - Załatwiłam wam wysęp w Hard Rock Cafe na rynku.
Sun Theory zamarł.
- Pierdzielisz - szepnął Łukasz tak, że paluszki wypadły mu z ust.
- Nie dostaniecie dużo, ale... Jak pogracie w tym klubie striptizerskim jeszcze kilka wieczorów i uda wam się zdobyć pięć stów w ciągu następnego tygodnia to w następny piątek i sobotę macie po 5 godzin urzędowania w studiu nagraniowym po przystępnej cenie. To chyba tyle, co miałam do powiedzenia. Narazie.
Chciała zamknąć drzwi, ale Martin ją powstrzymał.
- Megan - podszedł do niej i przytulił ją. - Dziękuję, jesteś najlepszą siostrą na świecie.
- Należy wam się - poklepała go po ramieniu. - Tylko nie osiądźcie na laurach. Macie półtora tygodnia, żeby doszlifować kawałki na demówkę. A do tego pamiętajcie o tym klubie... Ponoć jak wy gracie przychodzi więcej klientów, ale właściciel jest lamusem i wam tego nie przyzna. Pa.
Zostawiła chłopaków sam na sam z ich muzyką i wieściami zwalającymi z nóg.


Megan zamknęła klapę i odwróciła się. Widząc Jareda z własnym komputerem i rzeczami wokół zamarła.
- Gdybyś to nie był ty - byłbyś martwy... - powiedziała, a po chwili dodała: - Dobra, gdybyś to nie był ty to by tu nikogo nie było.
Leto uśmiechnął się słabo.
- Wybacz, wrodzona ciekawość.
Megan przewróciła oczami.
- Jakby to cokolwiek usprawiedliwiało - usiadła obok i spojrzała w ekran. - I co myślisz?
- Są... Byli świetni. Bardzo mi się podobali.
- To były czasy. Teraz jest beznadziejnie. Po śmierci Martina wszystko się rozpadło.
- Przykro mi.
- Tak wiem. Każdemu jest. Już się przyzwyczaiłam do takiego stanu rzeczy.
Jared objął ją i przytulił.
- Niby jest w porządku, to było 5 lat temu, ale to wraca - kontynuowała. - Ale nie chcę litości.
Wyprostowała się i jej twarz znów nabrała normalnego wyrazu. Sięgnęła po pudełko i zaczęła przerzucać kartki. W końcu znalazła interesujące ją zdjęcie i pokazała Leto.
- Łukasz, Martin, ja, Adam i... Daniel.
- Co taka przerwa? - Jared uśmiechnął się znacząco.
- Nie twój interes - odpowiedziała niewinnym spojrzeniem.
Leto dostrzegł w pudełku kartkę ozdabianą różowym brokatem. Sięgnął po nią. Na okładce było zdjęcie przedstawiające członków Sun Theory z wielkim tortem.
- O nie, dawaj to! - Megan wyciągnęła rękę, ale Jared był szybszy. Podniósł kartkę wyżej i otworzył ją palcem. Drugą ręką powstrzymywał Ćmę, która w końcu przestała narywać i poddała się.
- Dobra, co mi tam.
Różowym brokatem ktoś napisał Happy Birthday Megan. Jednak w tym wszystkim przed imieniem dziewczyny ktoś napisał inne i skreślił je czarnym markerem.
- Mary? Dlaczego Mary? - spytał Leto nie dowierzając własnym oczom.
- Inicjatywa Dana i Martina. Tym sposobem stwierdzili, iż powinnam dostać taką ksywkę. Chciałam ich za to zabić.
- Ale dlaczego?
- Bo 30 Seconds to Mars było dla mnie kompletną tandetą - powiedziała bardziej spokojnie niż to sobie wyobrażała.
- Serio?
- Wolałabym ciebie nie okłamywać.
- Ale jak...?
- Z początku, kiedy kowerowali te utwory, dla mnie byliście zespołem, który nic nie osiągnie. Dopiero później bardziej mi się spodobaliście. Doszłam w końcu do wniosku, że pierwsza płyta jest cudowna. Ale Sun Theory mieli inne zdanie i za wszelką cenę chcieli mnie przekonać do waszej muzyki. Dan z Martinem uwielbiali wyśpiewywać Dialog z Buddhy przy mnie, bo oboje twierdzili, że pasuję na Mary. Cała filozofia. Do dziś nie wiem o co dokładnie chodziło. Później Martin się poddał i wymyślił mi coś nowego: Ćmę. A teraz... Teraz widzę w tym wszystkim cudowne wspomnienia.
Jared uśmiechnął się i pocałował w policzek.
- Nie zawsze ludzie mają na tyle tupetu, by mi powiedzieć, co im się we mnie nie podoba... Ewentualnie nie podobało.
- Uwierz, wolisz nie znać historyjek na swój temat mojej twórczości.
- Naprawdę?
- Tak. Znając ciebie to pewnie najpierw spojrzałeś do kartonu o Marsach także... Dzięki Bogu, że nie umiesz polskiego.
- To było w tym zeszycie?
- Aha. Tylko broń boże nie próbuj go tłumaczyć! Chociaż tyle mi obiecaj - poprosiła.
Wokalista rozważył to aż w końcu rzekł:
- Niech ci będzie.
- Dziękuję - nagle przypomniała sobie o czymś i odwróciła się do drzwiczek na środku ściany. - Jak zawsze zapomnę.
Wyciągnęła letnią herbatę i ciasto i położyła na biurku.
- Mi to w niczym nie przeszkadza - powiedział Jared. - Najważniejsze, że ty tu jesteś.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta.

3 komentarze:

  1. hahahaha Łukasz i Adam XD
    kissu kissu na zakończenie och xD
    ale z tego Jareda ciekawy chamuś xD

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ciekawa tych historyjek XD Bardzo podoba mi się ta część wspomnienia, ogólnie supr ;p ~Anonimka xD

    OdpowiedzUsuń
  3. "Najlepiej byłoby go wysłać do lasu, by się wywrzeszczał." - rozjebałaś mnie tym na atomy, genialny tekst :) Co do reszty uwielbiam retrospekcje, więc liczę na więcej. Ja coś czuję, że Jared z tą swoją wrodzoną ciekawością jednak będzie próbował sobie tłumaczyć to co napisała o nim Megan :)

    OdpowiedzUsuń