UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

poniedziałek, 28 czerwca 2010

32.

Krótkie. Rzeczowe. Nudne jak zawsze.

- ... U Poe chodzi o to, że był po prostu... inny. - zakończyła Sarah.
- Tak. I do tego mroczny. - dodała Megan.
Stanęły obok szafki Ćmy. Dziewczyna zaczęła wykręcać szyfr.
- O co chodzi z tym unikaniem Shadow i Liz? - zagadnęła młoda Brown.
- Eh... Upierają się, że mam jakiś sekret i chcą, bym go zdradziła.
- A masz?
- Nie wiem czy można to nazwać sekretem. To bardziej... prywatna sprawa.
Megan otworzyła szafkę. Była zajęta wyciąganiem książek z torby. Nie zauważyła, że wypadła z niej jakaś kartka. Nie umknęło to uwadze Sarah, która podniosła papier z podłogi.
- To chyba twoje. - podała Ćmie zgiętą na pół kartkę.
Ta zmarszczyła brwi biorąc ją. Otworzyła i uważnie spojrzała na nią przez chwilę. Zmarszczyła czoło jeszcze mocniej. Coś w niej drgnęło. Zgniotła papier wciskając go na dno torby.
- Ludzie potrafią być podli.
- Co to było?
- Wolisz nie wiedzieć. Plotki.
- Masz racje. Plotki to dno. Co teraz masz?
- Angielski. Ten Poe jest naprawdę biedny ze mną...

***

- Co dziś robimy? - spytała Kitty, gdy wychodziły.
- Muszę się naradzić z chłopakami. Wpadnę do Goldena później.
- I powiesz nam o tej "tajemnicy"? - spytała Kitty.
- Jakiej znów tajemnicy? - zainteresowała się Shadow.
- Eh... Wszystko w swoim czasie... - wypaliła Ćma. - O nie... autobus mi ucieka. Naraaaa.
Dziewczyna pognała za maszyną. Udało jej się ją dogonić i w ostatnim momencie wsiąść.
Przyjaciółki patrzyły na nią ze zdziwieniem. Megan unikała ich przez cały dzień, a teraz, gdy chciały siłą wydusić z niej cokolwiek - uciekła im. Nie miały pojęcia jak miałyby ją teraz powstrzymać - tylko Ćma była w hotelu Marsów.
Kate i Liz spojrzały na siebie i wzruszyły ramionami. Spokojnie podeszły do zatłoczonej studentami stacji i czekały na autobus.

***

- Uffff. Dziękuję panu. - powiedziała Megan do kierowcy wchodząc do jego pojazdu.
- Drobiazg, kochana. - mężczyzna odwrócił się i na powrót odpalił autobus.
Podróż była krótka.

***

Megan rzuciła się na szklane drzwi hotelu, nie patrząc na to, że się jeszcze nie otworzyły. Na jej szczęście nikt na to szczególnie nie zareagował. Dziewczyna pomachała recepcjoniście, który ze zdziwieniem odmachał jej zastanawiając się, czy osoba, którą nie do końca sobie przypomina powinna tu być. Nim zdążył ją zawołać, ta siedziała już w windzie naciskając guzik na 6 piętro.
Dotarła do numeru 6277 [Echelon wie o co chodzi xD] i zapukała.
Po chwili otworzył jej gitarzysta grupy.
- Heeej... - próbował się przywitać, ale Ćma mu przerwała.
- TOMUUUUUUŚ, cześć kochanie! - dziewczyna rzuciła się mu na szyję całując w policzek. - Vicki nie będzie zazdrosna, nie?
Wcisnęła mu w rękę zwiniętą kartkę i weszła do apartamentu sama, zostawiając go na progu, zbyt zszokowanego, by się choćby ruszyć.
- Shannimal! - zawołała na perkusistę, który siedział na fotelu ustawionym tyłem do korytarzu i czytał coś w komputerze. - Przepraszam.
Przytuliła go od tyłu.
- Wybaczysz mi?
- Eeee... O co chooo...
- Wiedziałam, że tak. Super jesteś wiesz?!
Jared przyglądał się im z nieukrywanym rozbawieniem. Megan spojrzała na niego i puściła Shanna.
- Oraz młodszy pan Leto. - Megan ukłoniła się niemal dotykając czołem kolan.
Za chwilę usiadła na oparciu kanapy patrząc na niego. Jednak nie utrzymała równowagi i runęła na sofę z głową na kolanach Jareda i wyszczerzyła się do niego.
- Co ćpałaś? - spytał wokalista z uśmieszkiem.
- Jaaaa?? Niiiiic. Jak możesz!!... Chociaż... - Ćma zamyśliła się. - Przed hotelem jakiś koleś podsunął mi proszek. Mówił, że to pyły przywiezione z jakiejś czerwonej planety na końcu układu słonecznego... Myślisz o czymś takim?
- Wszystko z nią w porządku. - powiedział Jared bratu, któremu niemal oczy wyszły ze strachu. - Z jakiej okazji ta szopka?
Ćma wzruszyła ramionami.
- Ja chyba wiem... - mruknął Tomo, który w końcu doszedł do siebie.
Pokazał Shannonowi kartkę, którą wcześniej wręczyła mu Megan.
- Aha... - perkusista oddał kartkę bratu.
Jared spojrzał na nią. Było na niej jedno, duże zdjęcie, a pod nim napis wypisany markerem. Na zdjęciu widać było Toma odwróconego tyłem i uśmiechniętą Megan klepiącą go po plecach. Napis głosił: ODPIERDOL SIĘ OD MARSÓW. NIE BĘDZIE DRUGIEGO OSTRZEŻENIA.
- I co masz zamiar z tym zrobić?
- A co proponujesz, panie geniuszu? - Megan uśmiechnęła się.
- Całkowicie nic. Wiesz kto to?
- Nie. I jakoś nie bardzo mnie to obchodzi.
- Masz fajnych znajomych. - mruknął Shann.
- No jasne, że mam! Troje z nich są gwiazdami rocka, nieźle, nie?- wypaliła Megan.
Cała czwórka wybuchnęła śmiechem.
- Mówiłeś im? - spytała Ćma wokalistę.
- Czekałem na ciebie. - odparł.
- Spodziewałam się. Mieliby inną reakcję na moje przyjście.
- A reszcie mówiłaś? - zrewanżował się wokalista.
- Nie. Shadow musi zapłacić za swoje chamstwo.
- Trzęsiportki.
- I to mówi facet, który wstydzi się własnego zespołu.
- O czym wy gadacie? - zainteresował się Tomo.
- No więc... Yyy... - zaczął Jared.
- Dalej, dalej. - Megan zachichotała.
- No więc? - zniecierpliwił się Shannon.
- Nie wierzę. Jak się wstydzisz to możemy o tym zapomnieć. - zaproponowała Ćma.
- Nie wstydzę się!
- No to co, panie macho?
- Złaź ze mnie. - warknął Jared ze śmiechem.
Reszta bandu przyglądała się temu.
- Ani mi się śni. Jestem zbyt leniwa. - odpowiedziała Megan.
- Dobra, nic już nie mówcie, wiem o co chodzi. - Shannon pokręcił głową. - Tylko bez żadnych publicznych ekscesów.
Perkusista wrócił do przerzucania stron internetowych.
- A ja to nie muszę wiedzieć, tak? - rzucił Tomo.
- Człowieku. A myślisz, że o co chodzi? - Shannimal odchylił głowę, by spojrzeć na kumpla.
Posłał mu znaczące spojrzenie. Tomo zmarszczył brwi.
- Nie... - zaczął.
- Tak. - przerwał Shannon.
- Oni tak zawsze? - spytała Jareda Megan.
- No, wiesz... Zazwyczaj wiedzą co się ze mną dzieje. - Zwłaszcza Shann.
- Mam nadzieję, że to nie są pochopnie wyciągnięte wnioski.
- Raczej są. Ale to trafne wnioski. - zakończył temat wokalista.
- Dobra, czas na drugi etap. Idziemy? - spytała Ćma.
- Idziemy wszyscy. To może być ciekawe. - Shannimal zamknął komputer i poszedł założyć buty.
Jared pomógł Megan wstać i wszyscy wyszli.

1 komentarz:

  1. czemu się naćpała? i czemu chamstwo? :( shadow nie jest chamska, ona to zrobiła dla twojego dobra :( XD i masz znaczy Megan ma im powiedzieć XD

    OdpowiedzUsuń