UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

czwartek, 8 lipca 2010

35. why did I have to go and kill him when he was the best i've ever had?

- Ale skąd mam mieć pewność, że się nie mylą i nie zaciągniesz mnie w jakieś krzaki... - mruknęła lekko uśmiechnięta.
Jared popatrzył na nią jak na umazaną świńską krwią dziewczynkę, która mówi, że to najnowszy trend.
- Wiesz, powiedziałbym, ze to całkiem niegłupi pomysł jest...
- Jared! - zbeształa go brutalnie Megan. - Zachowaj swoje przemyślenia dla siebie. I swoich psychofaneczek, łykają to jak leci.
Tak naprawdę wcale nie miała mu tego za złe, ale stwierdziła, że nie przywołując go do porządku zniży się do poziomu owych fanek-kochanek.
- Oj, przepraszam - powiedział z udawaną skruchą. - Możemy za to pójść się pomodlić do kościółka i...
- Skończ. - przerwała mu.
- Zapomniałaś o 'kochanie'.
- Yyyy... Kochanie. Zadowolony? - uśmiechnęła się złośliwie.
- Więcej uczucia. To było zimne jak mrożonki Hortex.
Zgromiła go wzrokiem.
- Boziu, chcę tylko dodać trochę romantyzmu, a zawsze obrywam. Za niewinność - popatrzył na nią wzrokiem zbitego szczeniaczka.
Rozbroiła ją cała ta słodycz, poza tym nie miała już pomysłów jakby mu tu dogryźć. Uśmiechnęła się tylko swoim najbardziej przesłodzonym, polukrowanym uśmiechem.
- Dobra, panie Sex Machine, będziemy tu tak stać zdani na łaskę chciwych dziennikarzy? - zaszczebiotała. - Oh, jestem taka bezbronna...
- Nie martw się niewiasto, ocalę cię przed tym złym światem...
- Oh, mój wybawco!- wybuchła śmiechem nie mogąc się już powstrzymać.
Rozejrzała się wokół. Kilka osób zerkało dziwnie w ich stronę.
Jej uwagę przykuł wywieszony na starym, obdrapanym murze plakat. Przyjrzała mu się uważnie. Głosił on, iż niedaleko stąd zostało postawione nowoczesne wesołe miasteczko z superatrakcjami.
Taa jasne, pomyślała Megan, a ja jestem Maria Antonina caryca Rosji. Ale lepsze to niż nic.
- Lubisz może stare zardzewiałe karuzele i wymiotowanie po przejażdżkach, przeterminowany popcorn i tym podobne? - nie czekając na odpowiedź Ćma pociągnęła wokalistę za rękę prowadząc w sobie tylko znanym kierunku.

***

- Oh... Yeah - wypalił Jared, gdy dotarli na miejsce.
Na porośniętym zdeptaną już trawą terenie wesołego miasteczka znajdowały się karuzele, duży i podejrzany rollercoaster. Znudzeni życiem staruszkowie sprzedawali lepką, różową watę cukrową, twardy i zimny popcorn, orzeszki oraz inne artykuły mające za zadanie umilić gościom pobyt.
- Taaa... No, ale... - zaczęła Megan. - Jak się nie ma co się lubi...
- Tjaa... - odpowiedział bez większego przekonania wokalista. - Więc... Może waty? - Wskazał na dziwnie ubranego dziadka uśmiechającego się do nich szeroko.
Podszedł do niego przyglądając się z zainteresowniem skomplikowanemu procesowi powstawania waty.
Sprzedawca popatrzył na niego jak na wariata wyrywając go ze swoistego transu. Jared przywołał na twarz firmowy uśmiech gwiazdy rocka pokazując dzieło najdroższych kalifornijskich dentystów w postaci jego zębów. Zakupił dużą porcję różowej substancji.
Promiennie wyszczerzony wrócił do Megan, patrzącą na niego sceptycznie, dzierżąc w ręku niebotycznie wielką puchatą watę.
- Czy to nie jest aby trochę... zastanówmy się... Za duże jak dla nas? - zapytała Ćma krzywiąc się lekko.
- Ojej, uważaj, bo przytyjesz - powiedział wokalista delikatnie szczypiąc ją w brzuch.
Ta zmierzyła go takim wzrokiem, że gdyby potrafiła nim zabijać, Jared gniłby już nieżywy.
- Zły dotyk boli przez całe życie.. ja wiem... - zaczął potulnie.
Gdy dziewczyna otwierała właśnie usta by coś odpowiedzieć, gdy młodszy pan Leto oderwał kawałek różowej waty i wcisnął jej do ust.
- Tak, ja Ciebie też - ponownie ukazał swoje białe ząbki widząc emanującą nienawiścią minę Megan.
- Skończmy już tę słodką szopkę panie Oh-Ah-Jestem-Taki-Cudny - szturchnęła go lekko. - I tę watę to chyba zjesz sobie sam.
Jared popatrzył porozumiewawczo na watę, wata zerknęła na Jareda [provehito in altum kochani xD]. Dziewczyny. Jared zawsze wolał zadawać się z Ernie'em. To była jego jaszczurka. Zawsze wydawała mu się prostsza w obsłudze od przedstawicielek płci rzekomo pięknej, jednak biorąc pod uwagę jego nauczycielkę matematyki z liceum, z tym pięknem to była kwestia dyskusyjna. wokalista jednak miał zbyt bujne życie towarzyskie by się nad tym wszystkim zastanawiać. Chyba popełnił błąd. Któż ich nie popełnia? Hmm... Jared.

***

- Rollercoaster. Chyba żartujesz. Zwrócę całą tą watę - Megan złapała się za brzuch. - A poza tym, popatrz na nią, masz pewność, że pod twoim ciężarem się to nie zawali?
- Nie marudź. Będzie fajnie. Potrzymam cię za rękę.
- Nie sądzę, żeby to powstrzymało falę wymiotów, ale co tam.
Podeszli do okienka kasy, z którego wyłoniła się kobieta o znudzonym wyrazie twarzy, w niezwykle mało gustownym makijażu. Pieczołowicie przeżuwała kolorowe żelki-robaki nie podnosząc głowy znad plotkarskiego pisemka.
Jared grzecznie poprosił o bilety na kolejkę, ta podała mu je nawet na niego nie spoglądając.
- Miłej przejażdżki - powiedziała głosem bez wyrazu wracając do kartkowania kolorowego magazynu.
Odeszli kawałek stając w dość długiej kolejce. Przez ułamek sekundy Megan zdawało się, że widzi jakąś znajomą twarz, lecz nie zaprzątała sobie tym głowy.
- Jej - westchnął wokalista. - Mam takie przeczucie, że nasi drodzy przyjaciele tłumaczą sobie tą wycieczkę jakąś absurdalną historyjką.
- Wolę się nad tym nie zastanawiać... Choć to prawdopodobne. Nie dadzą mi spokoju do późnej starości, coś tak czuję...
Zapadła dość niezręczna cisza. Megan zaczęła przyglądać się czubkom swoich butów jednocześnie nawijając kosmyk włosów na palec. Czuła się trochę głupio.
- Chodź, wepchamy się się na początek - Jared przerwał jej domysły ciągnąc ją za rękę. - Kto odmówi supergwieździe rocka?
Właśnie Jared. Dotknąłeś czułego punktu.
- Lepiej postójmy w kolejce jak normalni ludzie - pokręciła głową. - Wolę zachować anonimowość.

CDN


KOCHAMY TOMO MILICEVICA ON JEST NASZYM BOGIEM I JEST SEXY <3 [co z tego iż się nie goli?]
TOMO X SHANNON SLASH <33333 [Jared jak zwykle samotny]
EDIT. Jared ma Blackberry
Blackberry ma Jareda i wszyscy są szczęśliwi
Shann i Tomuś założyli wielką rodzinę pełną wszelkiego rodzaju sadystów masochistów schorowanych psychicznie i są bardzo szczęśliwi

- Kocham cię moja najdroższa Jagódko - szepnął czule Jared. - Wyjdź za mnie.
Telefon, niestety, milczał.
- Kurwa mać! - zdenerwował się Jared. - Co ja robię źle?
Blackberry wciąż leżała nieruchomo.
- Dlaaaaczego? - Jared zaczął walić swoją ufarbowaną głową w ścianę.
Nikt cię nie kocha Jaredzie. Just realize.



hotaliensexonlinexoxo kocham tomo milicevica a on mnie mamy dwójkę dzieci morticię i festera mieszkamy w małym domku w kalifornii i jemy żur ohhh żuuur i dżem co dnia. tomo się nie myje i chleje spirytus ale i tak go kocham ohhh tak bałnti smak raju snikers ohhhh twix oh ale mars nie może przejsć mi przez gardło oh morticia właśnie zjadła brata. no dobrze. jared wyszedł za gerarda i mają psa duzego cziłałę ale go nie karmią jaka szkoda


© Ayusz & LisÓ xD

1 komentarz: