UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

sobota, 1 stycznia 2011

56.

- To co, będzie tak leżał? - spytał Derek.
- W sumie racja, przydałoby się go gdzieś przenieść... - poparła go Vicky.
- To ja to zrobię! - Derek wyszczerzył się i podszedł do śpiącego. - Tylko najpierw...
Chłopak wyciągnął z kieszeni pisak i zaczął rysować coś po policzku Jareda. Travis podszedł do kumpla i zaczął się śmiać.
- Dobra, stary, dość, bierz go.
- Dajcie spokój - Shannon machnął ręką. - W tym stanie mojego brata nie obudzi nawet armagedon.
Podszedł do śpiącego Jareda i usiadł na kanapie przesuwając jego nogi bardziej do siebie.
- Cześć, junior, śpisz? - poklepał go po łydce. Jared dalej spał jak zabity. - Mówię do ciebie! Nie olewaj mnie!
Shannon trząsł brata, jednak ten nie obudził się. Perkusista wstał, poklepał śpiącego po twarzy, a później pogłaskał i dał całusa w czoło. Reszta towarzystwa zaczęła się coraz głośniej śmiać, a po chwili rozległy się pojedyncze brawa, na które Zwierzak ukłonił się. Podszedł do "barku" i nalał sobie kolejny drink na bazie CocaColi.
- Tobie jeszcze nie urwał się film? - spytała go Sarah.
- Mocna głowa - popukał się kilkakrotnie po potylicy. - Przydaje się.
- Często jej używasz?
- Od czasu do czasu - puścił jej oczko. - W ekstremalnych sytuacjach.
- Miss Way! - krzyknął Derek.
Sarah odwróciła się.
- O co chodzi, Derek?
- Mogę cię porwać do walca? - spytał podając rękę.
- Ten chyba potrzebuje twojej mocnej głowy - Sarah zwróciła się do Shannona.
- Zatańcz z nim - zaproponował perkusista. - Zobaczymy co będzie dalej.
- Chyba starczy akcji z twoim bratem, nie sądzisz? - spytała go patrząc na zniecierpliwionego Dereka.
Shann machnął ręką.
- Nigdy za wiele takich akcji.
- No to jedziemy! - Derek wziął dziewczynę za obie dłonie i wyciągnął na środek salonu zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. - Travis, dawaj Naturalnych!
- Wedle życzenia - rzucił Big T. i puścił Natural Born Chillers.
Derek zaczął chodzić dookoła Sarah i uginać kolana ledwo utrzymując równowagę. Dziewczyna bardziej śmiała się niż ruszała co chwilę spoglądając na resztę błagalnym wzrokiem. Po kilku minutach na ratunek przyszedł jej Kevin.
- Odbijany - powiedział Derekowi wchodząc między nich.
- Dzięki - Sarah wzięła głęboki oddech. - Pozwólcie mi iść do łazienki.

***

- Jak ci się podoba nasza impreza? - spytała Megan Vicky, która zamyślona opierała się o prowizoryczny barek.
- Naprawdę świetna. Fajnie było tu przyjść, mimo, że dawno nie byłam na waszych imprezach. Tylko jakoś nie mogę dogadać się z Tomem. Unika mnie albo spławia. Nie rozumiem czemu.
- Tomo - poprawiła ją. - Ja chyba wiem... Ale nie spodziewałam się, że będzie oschły... To nie chodzi o ciebie tylko o jego sprawy prywatne. Pogadam z nim.
Ćma podeszła do gitarzysty, który siedział na krześle w kącie obserwując imprezę.
- Co tam u ciebie? Teraz pilnujesz drugiego Leto? - spytała siadając na podłodze obok niego.
- W sumie tak. Shannon też potrafi nieźle szaleć. Nawet gorzej od brata i dłużej wytrzymuje.
- Widzę... - Megan odwróciła się i spojrzała na perkusistę, który wziął Liz na ręce i nosił po pokoju nie zważając na jej protesty.
- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam, nie jestem typem imprezowicza.
- Daj spokój, skoro chcesz siedzieć to nikt ci nie każe nagle urządzać jakichś szaleństw.
- Dzięki.
- Tylko słuchaj... Rozumiem twoją sytuację, ale... mógłbyś nie olewać Vicky? Trochę ją to smuci.
- Serio to tak wygląda z jej strony?
Megan skinęła głową.
- Przykro mi, nie wiedziałem. Po prostu... Nie wiem czemu, ale ona mi przypomina moją Vix nie tylko z imienia... No i... - Tomo ucichł.
- Nie martw się. Niedługo się zobaczycie - poklepała go po ramieniu. - A teraz chodź się trochę pobawić zanim to zakończymy... I przydałoby się uratować Kitty od Shannona.
Oboje zaśmiali się. Tomo wstał i pomógł Ćmie podnieść się z podłogi. Zanim zrobili choćby jeden krok Shann dalej trzymając Liz podszedł do okna i zamachnął się tak, że doniczka wylądowała na podłodze. Kitty spoważniała prosząc go bardziej spokojnie, by ją puścił, jednak perkusista tylko się uśmiechnął i poszedł dalej. Jednak nie wyminął leżącego na ziemi kwiatka i pośliznął się lądując na Travisie, który przy okazji upadku zwalił ze stolika miskę z czipsami.
- Żyjecie? - spytała Kate, razem z Sarah podnosząc Liz.
- Mi nic nie jest, a wam chłopaki? - otrzepała się i kucnęła obok Travisa i Shannona.
Oboje chichotali, nie obchodziło ich, że są obsmarowani mieszanką ziemi i czipsów.
- Coś mi się wydaje, że nasi panowie za bardzo się jednak napili - Megan podeszła do nich i z pomocą Kate dźwignęła Travisa z podłogi. W tym czasie Tomo pomógł Leto, a kiedy ten wstał Chorwat uderzył go w policzek, by przestał się śmiać.
- Chyba to zakończymy na dziś - powiedziała Kate. - I tak już grubo po drugiej.
- Nieee... - odpowiedział jej chórek składający się z Travisa, Dereka i Shanna, którzy patrzyli na Shadow załamani, co wywołało lekkie uśmiechy reszty.
- No już... będą inne imprezy. Niedługo.
- Czyli zamykamy to przyjęcie? - spytała Megan.
- Definitywnie. Też twierdzę, że to najgorszy moment podczas wszelakich imprez, ale on musiał już nastąpić. Zbierajcie się, kochani. Kto zostaje na noc, oprócz Sarah?
Nikt się nie zgłosił.
- Bez jaj, chłopaki, nie dacie rady dojść do akademika - rzekła Liz.
- Damy, damy - Travis z Derekiem złapali się za ramiona i wyszczerzyli.
- Lepiej przenocujcie.
- Nie, kochana, poradzimy sobie - chwiejnym krokiem podeszli do drzwi z trudem trzymając się na nogach.
- Nie jestem szczerze przekonana.
- Może ich podwieziemy? Jestem trzeźwa - zaoferowała się Vicky.
- Jak chcesz tych wariatów przewieźć to twoja decyzja. Nie śpieszyłabym się z nią - powiedziała Megan patrząc na dwóch kumpli kłócących się, kto ma otworzyć drzwi.
- Chyba lepiej, by pojechali niż dobijali się do drzwi, bo nie chcą wam robić kłopotów... - odparła Vix.
- Okay, bierz ich - Ćma wyszczerzyła się.
Kevin wziął kurtki i pożegnawszy się ze wszystkimi cała czwórka wyszła z domu.

- Jareda chyba zostawimy tutaj? - spytała Shadow.
- To chyba najlepsze rozwiązanie - przytaknął Tomo.
- Możecie tutaj przenocować, jeśli chcecie, to naprawdę nie jest kłopot.
- Z przyjemnością bym został, ale wolę nie mówić jak Shannon przeżywa kaca... - Chorwat spojrzał na kumpla, który znów wlewał w siebie resztki alkoholu z butelki. - Naprawdę nie chcecie wiedzieć. Ja już się przyzwyczaiłem, ale lepiej tego nie znać.
- Skoro tak uważasz... Zabierajcie się w takim bądź razie - powiedziała Kitty. - Chyba pierwszy raz wszyscy koniecznie chcą wiać z naszego domu.
- Może przez tą doniczkę? - zasugerowała Sarah.
- To prawdopodobne.
- No dobra... Shann, idziemy! - Tomo wziął przyjaciela za ramię i podprowadził go do drzwi. - Do zobaczenia dziewczyny... Mam nadzieję, że Jared nie zrobi kłopotu.
- Zwykle mamy kilka osób na przenocowaniu, więc wątpię, by jakkolwiek przeszkadzał - uśmiechnęła się Liz.
- Poradzimy sobie. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście.
- To byłą imprezaaaaa! Tylko czegoś brakowało... - szepnął Shannon aktorsko się uśmiechając.
- Dobra, Zwierzak, idziemy. Trzymajcie się - wyszli z domu i skierowali się do bramy.

- Do spania dziewczęta - zarządziła Megan.

1 komentarz:

  1. hahahahahahahahah z tym noszeniem na rękach i upadkiem było najlepsze XD haha i jak oni wychodzili z domu :D daaalej chcę :>

    OdpowiedzUsuń