UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

środa, 11 sierpnia 2010

39.

Megan zapięła koszulę i rzuciła się na łóżko. Fakt, że było niezdarnie pościelone nie robił większego znaczenia. Położyła ręce na twarzy i zaczęła przemyślać cala sprawę. Nigdy nie posądziłaby Matta o zachowanie tego typu. Nigdy nie przypuszczała, że do czegoś takiego dojdzie. Może to jakiś alkohol? Albo dragi? Nie, nie było tego widać czy czuć. On był na pewno trzeźwy.
Jednak Ćma doszła do wniosku, że to nie tylko Matt zawinił. Sama czuła sie podle, choć wiedziała, że wszyscy powiedzą jej, że to nieprawda. Nie tylko Matt zdradził swoja dziewczynę. Ona zdradziła swoją przyjaciółkę i czuła sie podle z tego powodu.
Liz. Megan nie wiedziała czy powinna powiedzieć jej o tym. Z jednej strony powinna, bo to, co zrobił Matt było zdradą. To nie ulęgało wątpliwości. Jednak z drugiej Kitty szalała na punkcie tego faceta i na serio myślała, że będzie z nim do końca. Poza tym Matt należał do jej paczki i z tego powodu Megan oceniała go trochę lżej.
Ale co dalej?
Ćma nie miała zamiaru dzwonić do Kitty. Dziewczyna spełniała swoje marzenia na plenerze, a Megan nie chciała jej martwic. Dlatego wiec opcja A odpadła.
Opcją B była rozmowa z Mattem, ale dziewczyna nie sądziła, ze powstrzyma wszystkie emocje, kiedy go zobaczy. Była niemal pewna, że albo się rozpłacze albo rzuci na chłopaka z pięściami, a to dla obojga nie będzie przyjemne.
Kolejnym wyjściem było siedzenie na własnym strychu i rozmyślanie, ale Megan doszła do wniosku, ze złapałaby jeszcze większego dola. Obecnie trochę sie uspokoiła i nie miała ochoty powracać do stanu sprzed kwadransa.
W ten sposób została jej tylko opcja D, którą było zastanawianie sie nad dalszym ciągiem później, a teraz siedzenie u Jareda w pokoju. Bez względu na swój dotychczasowy humor Ćma zauważyła, ze w pokoju czuła sie dziwnie bezpiecznie i spokojnie. Jakby przepływała tu niewidzialna energia, która pozwoliła jej sie szybko pozbierać. Feng shui?
Przewróciła się na brzuch i rozejrzała się po pokoju. Jego styl i gracja nie za bardzo pasowały do wokalisty, choć miał klimat podobny do jego. Poza tym rozrzucone po pomieszczeniu 'dodatki' pozwoliły Megan poczuć obecność muzyka.
Dziewczyna zsunęła sie z łóżka i powoli podeszła do malej łazienki. Spojrzała w lustro. Czarne smugi pokrywały cala jej twarz. Uśmiechnęła sie lekko na myśl, że nie wygląda jak mis panda. Odkręciła wódę i spróbowała zetrzeć ślady kredki. Wzięła kawałek papieru i wytarła się. Oczy były dalej czerwone, ale kolor bledł z każdą chwila.
- Moth? - Jared wszedł do pokoju i postawił tace z herbatą na biurku.
Ćma wyszła z łazienki z lekkim uśmiechem. Kiedy zobaczyła muzyka naszła ja ochota, by rzucić sie mu w ramiona i podziękować jak najlepiej potrafi. Powstrzymała to uczucie i podeszła do niego spokojnie.
Jared założył jej opadający kosmyk włosów za ucho.
- Juz lepiej? - spytał.
Ćma pokiwała głową. Przytuliła sie do niego. Teraz nie potrzebowała żadnych słów. Chciała tylko osoby, która ją zrozumie i pocieszy.
Jared położył policzek na jej głowie i splótł ręce na plecach.
- Dziękuję - szepnęła Ćma.
- Drobiazg – odpowiedział wokalista. - Juz jest okay.
Megan puściła go i usiadła na łóżku. Jared podął jej kubek z herbata i dołączył do niej. Dziewczyna oparła sie o niego bokiem.
- W życiu bym nie powiedziała, ze będę sie zwierzać przed jakimkolwiek facetem - mruknęła.
Jared uśmiechnął się.
- Uznam to za komplement, jeśli pozwolisz - powiedział. - Postanowiłem nie mówić chłopakom, ze tu jesteś. Jak będziesz chciała to sama im powiesz okay?
Megan pokiwała głową.
- Nie dziwili sie, ze bierzesz dwa kubki?
- Nie. Czasem tak robie nawet jak jestem sam. Głupie przyzwyczajenia - odpowiedział.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła obracać w dłoniach kubek. Nie wiedziała co powiedzieć. Znała Jareda zaledwie od miesiąca, a czuła jakby byli razem parę dobrych lat. Wzięła go za rękę i wsunęła palce miedzy jego. Wokalista zacisnął uścisk i podniósł go na wysokość twarzy. Pocałował dłoń Ćmy i z powrotem przesunął rękę na swoje kolano.
- Jesteś dla mnie stanowczo za dobry - powiedziała Megan patrząc na swoja dłoń objęta przez jego palce.
- Zależy mi na tobie bardziej niż myślisz.
- To sie zaczyna robić za bardzo romantyczne, nie sadzisz? - spytała powracając do swojego normalnego zachowania.
Całkiem sie uspokoiła i potrafiła trzeźwo spojrzeć na sprawę z dzisiejszego ranka. Doszła do wniosku, ze będzie musiała porozmawiać z Mattem w cztery oczy w jakiejś kawiarni czy restauracji, w której nie spotkają za dużo znajomych, ale będzie wystarczająco dużo osób, by nie powtórzyć sytuacji z domu chłopaka.
Poza tym wiedziała, ze musi to zrobić do poniedziałku. Nie sądziła, ze będzie mogła spojrzeć na Liz, gdy ona o niczym nie wie. Matt, lub ona w najgorszym wypadku, będzie musiał jej to oznajmić i pogodzić sie z konsekwencjami.
- Realistko-matematyczka myśli nad dalszym ciągiem, hm? - upewnił sie Jared uśmiechając sie do niej.
Spojrzała na niego w udawanym wyrzutem. Na policzku obok ust dostrzegła kawałek francuskiego ciasta. Ściągnęła go i włożyła sobie do ust.
- Croissant?
Jared pokiwał głową.
- Masz ochotę? - spytał.
- Może... - powiedziała cicho.
Jared chciał wstać, ale powstrzymała go. Położyła pusty kubek po herbacie na łóżku, a ręką dotknęła jego szyi. Przesunęła jego głowę w swoja stronę i pocałowała go. Jared objął ja w pasie i odwzajemnił pocałunek. Za chwile oderwali sie od siebie. Jared nosem pogłaskał ja po policzku.
- Zaraz wracam - szepnął powoli wstając z łóżka.
Megan, mimo niechęci, puściła go. Wokalista po chwili zniknął za drzwiami. Ćma ponownie położyła sie na jego łóżku dochodząc do wniosku, ze bez względu na Matta i jego idiotyczne zachowanie, wciąż uważa się za najszczęśliwszą dziewczynę na tej ziemi.
Nie wiedziała kiedy zamknęła oczy i oddaliła się do krainy snów.

Muahahahahahaha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz