Przepraszam, że tak długo. Ale nie miałam czasu: Marsy wzywali. Na Coke było pięknie. Zapraszam na: mars-alien-invasion.blogspot.com :D
Nie mam weny, ale piszę, bo Paulina mnie zachlasta :< KOCHAM CIĘ <333
"Kuchnia zamknięta. Do ważnych spraw zgłaszać się od strony okienka."
Głosił to napis na drzwiach wejścia do "królestwa" Megan w Golden Seed.
Jared wzruszył ramionami i podszedł z drugiej strony.
Puk puk.
- Mogę wejść? - spytał.
- Przykro mi, ale nie - nie spojrzała na niego.
Uśmiechnęła się tylko do zeszytu, nad którym ślęczała w kącie kuchni.
- Czemu? - zasmucił się.
- Nie dasz mi spokoju, prawda? - zamknęła zeszyt i podeszła do okienka.
Pocałowała go.
- W związku z wczorajszymi wydarzeniami... Nie miałam czasu się pouczyć. Więc nadrabiam zaległości - wytłumaczyła.
- Dalej nie ogarniam po co ci historia. Przecież architektura tego nie obejmuje... A pracę ponoć masz już zaliczoną...
- Tak, ale to jest wiesz... Marzenie dzieciństwa. Na jeden dodatkowy przedmiot mogę sobie pozwolić.
- Marzenie z dzieciństwa?
- Archeolog. Architektura obejmuje wszystkie przedmioty związane z archeologią oprócz historii, więc... dodałam sobie jeden przedmiot.
- A. Dobrze wiedzieć. Chce ci się aż tyle uczyć?
- Jakoś sobie radzę. Zaraz egzaminy końcowe i nareszcie będę mogła sobie odpocząć. Dasz mi się douczyć?
- Jasne, powiedz mi tylko jak to było wczoraj z Shadow. Chcę to usłyszeć od ciebie - przerwał zanim zdążyła poprosić go, by spytał Kate.
- No dobra, ale będzie krótko.
Kate czekała na mnie na sofie, cholernie się martwiła. Przeprosiłam ją. Nie powinnam tak znikać, to należy do naszych reguł. Usiadłam koło niej i pierwszym zdaniem jakie powiedziałam było: "Powieszę naszego sąsiada za jaja na lampie." Uśmiałyśmy się obie, ale jak doszłam do rzeczy... Myślałam, że szczęka jej odpadnie z zawiasów. Gadałam jak najęta, jak nigdy, szczerze powiedziawszy. Jak skończyłam, myślałam, że Shay wypadnie z domu i się na niego rzuci, ale na szczęście udało mi się ją powstrzymać. - Megan zachichotała. - Doszłyśmy do wniosku, że poczekamy na Lizzie, bo ona pewnie się teraz dobrze bawi... Zobaczymy jak to będzie. A później poszłyśmy spać... To znaczy Shay poszła, a ja... a ja prawie całą noc się uczyłam.
- Jak to ty - Jared parsknął śmiechem.
- A oni znów sobie słodzą... - mruknął Shannon wchodząc do kawiarni na tyle głośno, żeby wszyscy go dosłyszeli.
- Hej, Shann!! - Megan uśmiechnęła się do niego. - Szlafrok się doprał?
Posłał jej mordercze spojrzenie, ale nic nie odpowiedział.
- To podać ci coś? Pozwól mi się uczyć, proszę - zwróciła się do Jareda.
- Tak, to co zazwyczaj.
- Robi się, do jutra, okay?
- Nie. Jeszcze do ciebie wpadnę, nim sobie pójdę.
- Musisz?
- Tak. Nie wykręcaj się.
- Niech ci będzie. To 'do później'.
Pocałowała go w policzek i szybko wzięła się do pracy. Uśmiechnęła się do wokalisty, kiedy wysuwała kawę przez okienko, a później znów znikła za naręczem książek.
***
- I co tam w twoich głębszych relacjach? - spytała Shadow, kiedy same powoli wracały do domu.
- Musisz się ze mnie nabijać? - odgryzła się z uśmieszkiem.
- Ja się nie nabijam! - wyparła się.
- Sama widzisz jak jest. Nie muszę ci mówić. To tylko parę tygodni, zlituj się! Powiem ci, jak to będzie już dłużej trwało, zgoda?
- Okay... - Kate westchnęła.
Megan położyła jej rękę na ramieniu. Bardziej z tego powodu, iż zbliżały się do domu Matta i nie chciała, by Shadow odpaliła coś "by jej pomóc", niż z zamysłu podniesienia na duchu.
Chwilę później we własnej kuchni szykowały kolację. Megan standardowo nałożyła sobie kawałek tofu i sałatkę.
- Nie mdli cię to? - Shadow spojrzała na to z lekkim obrzydzeniem.
- To jest dobre. Trzeba się przyzwyczaić - Megan wzruszyła ramionami i niczym królik zaczęła pałaszować zielsko [dobry tekst xD].
Kate uśmiechnęła się i też usiadła do stołu.
- Masz jakieś plany na dziś? Może byśmy coś obejrzały?
- Mam plan - odpowiedziała Megan z pełnymi ustami. Przełknęła. - Historia. Człowieku, jutro mam egzamin!
- Wybacz. Myślałam, że już się nauczyłaś... Nie dość, że kułaś cały dzień i noc to jeszcze wcześniej się uczyłaś...
- Musi być perfekt, wybacz - Ćma wstała od stołu i szybko umyła naczynia po sobie. - Do jutra?
Kate przytaknęła. Megan przytuliła się do niej i uciekła na górę.
***
Spojrzała w lustro.
Niestety dziś będzie potrzebny kilogram korektora, pomyślała.
Pod jej oczami wygięły się ogromne łuki. Nieprzespana noc dała się we znaki. Przeczesała włosy i zapięła je w kucyk. Korektor, podkład, puder, maskara... Nie spodziewała się, że aż tyle tego było konieczne. Kiedy wyszła z łazienki wyglądała dobrze, ale źle się czuła w takiej ilości makijażu.
Zeszła na dół i zrobiła sobie kanapkę z warzywami na śniadanie. Pozmywała po sobie i sięgnęła do ostatniej, najniższej szuflady w lodówce. Rzadko to robiła, ale czasem te puszki były przydatne. Wyciągnęła jedną i otworzyła. Usiadła na stole i zaczęła pić.
- Dzień dobry - Shadow przetarła oczy schodząc do kuchni.
Megan spróbowała schować puszkę za siebie, ale Kate spostrzegła czerwonego byka.
- Red Bull? Nie wyglądasz źle - skomentowała.
- Uwierz, czuję się gorzej... a tapeta nie wniknie w głąb mojego umysłu - Megan wyciągnęła puszkę zza siebie i bez względu na dziwny wzrok przyjaciółki dopijała ostatnie łyki napoju.
- Wyciągniesz mi to zło zwane spódnicą ze swojej szafy? - poprosiła wyrzucając pustego Red Bulla do śmietnika.
- Jasne, tylko daj mi coś zjeść.
Megan skinęła głową i wyszła z kuchni, by się ubrać.
W pokoju wyciągnęła białą bluzkę z kołnierzykiem, czarny żakiet i beżowe rajstopy. Ubrała się. Jedynym dodatkiem ze swojego stylu był krawat w szkocką kratę. Wzięła swoją nierozłączną torbę oraz zeszyt i teczkę, które uratowały i o mało nie zrujnowały jej życia i zeszła z pokoju w dół. [to głupio brzmi, ale one mieszka na strychu, pamiętajcie xD]. Weszła na chwilę do pokoju Liz i położyła na jej biurku jej rzeczy z karteczką "Dzięki, uratowałaś mnie. Kocham cię. Przykro mi z powodu Matta."
Shadow - już ubrana - siedziała na kanapie i czekała na nią. Spódnica była powieszona na poręczy schodów. Megan nie zdawała sobie sprawy, że tak długo się zbierała. Szybko wsunęła na siebie spódnicę i założyła buty.
- No i? - spytała przyjaciółkę z lekko krzywą miną.
- Super. Komisji nie przestraszysz, gwarantuję ci. Chodź idziemy już, bo nam odjedzie autobus, a draka będzie dopiero jak się spóźnisz.
Megan posłała jej uśmiech, w którym można było zobaczyć ślady tremy. Wyszła z domu i pozwoliła Shadow zamknąć drzwi. Obie skierowały się na przystanek. Megan starała nie dać po sobie poznać, że ledwo może iść w spódnicy i butach na obcasie.
***
Shadow siedziała pod salą egzaminacyjną. Obok niej jakiś chłopak, którego imienia nie znała, pocierał rękę o rękę starając się powstrzymać stress. Przez chwilę obserwowała go zastanawiając się jak go pocieszyć, ale później zaczęło ją to denerwować.
Własne egzaminy miała później, poza tym były łatwiejsze. Nie miała tak wygórowanych ambicji jak przyjaciółka. Zdawała dyplom na pedagoga, fucha nauczyciela angielskiego jej starczyła. [wiem co miało być, ale przypominam - jesteśmy w Angli :P xD] Poza tym na razie chciała zostać w Golden Seedzie i pracować jako kelnerka. Lubiła tę pracę. Miała nadzieję, że znajdzie się ktoś na tyle dobry, żeby choć odrobinę dojść do poziomu Megan w robieniu kaw i czekolad.
Drzwi wolno się otworzyły. To wyrwało Kate z myślenia i spojrzała na powoli wychodzącą przyjaciółkę.
Chyba... Dałam radę - szepnęła Ćma i usiadła - a raczej runęła - na najbliższe krzesło.
- Zapraszamy Adama Moore - odezwał się głos z pokoju.
Chłopak wstał i powoli podszedł do sali. Shadow stanęła obok przyjaciółki.
- Już po wszystkim.
- Nie bardzo. Najbardziej boję się chemii, która będzie dopiero po świętach...
- Oj, przestań, na razie masz spokój, kochana pesymistko - rzuciła Shadow. - Chodź, idziemy do pracy... Poza tym twój facet na ciebie czeka pod szkołą.
Kate parsknęła śmiechem.
- Serio? - zdziwiła się Ćma.
Ta pokiwała głową.
- Chodź, bo pan Brown nie pozwolił nam spóźniać się za bardzo. Tylko odrobinę.
- Okay, chodźmy.
Wyszły z budynku.
- To ja zaczekam na przystanku - rzuciła Shadow i skierowała się w tamtym kierunku.
Megan zobaczyła brązowe, postawione włosy za murem i z uśmiechem poszła w ich stronę.
- Hey! - przywitała się.
Jared spojrzał na nią z lekkim niesmakiem.
- Dzień dobry - wyrzucił z siebie patrząc w stronę wyjścia z budynku.
- O co ci chodzi? - Megan patrzyła na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
- Jak pani chce autograf czy zdjęcie to proszę powiedzieć... Czekam na kogoś, przepraszam - rzucił nie odrywając wzroku od uniwersytetu.
Ćma uśmiechnęła się i chichotała bezgłośnie.
- Dlaczego pani tak na mnie patrzy? - nareszcie na nią spojrzał.
- Hahahahahahahahahahaha! - Megan wybuchła. - Od kiedy mówimy do siebie per pani?
- Czy my się znamy? - Jared wyglądał na zdezorientowanego.
- Przez pewien czas tak myślałam. Teraz nie jestem tego pewna. Za chwilę mam autobus do Goldena, jak ogarniesz kim jestem to będę w pracy, do zobaczenia, panie gwiazda.
Megan odwróciła się nie powstrzymując śmiechu. Podeszła do Shadow i usiadła na ławce.
- Gdzie pana Leto zgubiłaś?
- Stoi tam - Megan dalej chichotała. - On mnie nie poznał.
- ŻE CO? - Shadow spojrzała na nią ze zdziwieniem i też wybuchnęła śmiechem.
Wychyliła się i spojrzała na drugą stronę. Jared, marszcząc brwi, patrzył się w ich stronę. Kate pomachała mu. Uśmiechnął się i zaczął iść w jej kierunku.
- Serio? - spytała.
- Serio.
Jared doszedł do przystanku.
- Cześć - przywitał się z Shadow i znów spojrzał na Megan jak na nieporozumienie. - Powiedziałaś tej pani, że się znamy?
Ćma skinęła głową, by mu powiedziała.
- No cóż... prawdę mówiąc to ta PANI jest w moim wieku i dziś zdawała egzamin z historii - zachichotała.
- MOTH?! - Jared niemal wrzasnął.
Obie dziewczyny niemal spadły z ławki ze śmiechu.
- Witam pana - powiedziała po wybuchu.
- Holy shit, nie poznałem cię!
- Zauważyłam - Megan ściągnęła gumkę i rozczesała włosy palcami. - Lepiej?
- Taaaaaaaaaak... W tych ciuchach wyglądasz jak kto inny... I masz za dużo korektoru pod oczami - skomentował.
- Pan gwiazda rocka się zna na makijażu i się do tego przyznaje. Zapraszamy na naukę - prychnęła Megan.
Shadow znów zachichotała.
- Lekcje będą później. To nasz autobus - powiedziała i we trójkę - razem z dezorientowanym Jaredem - weszli do pojazdu.
- Dobra, to nie wychodzi poza naszą trójkę - upomniał wokalista, gdy znaleźli miejsca.
- Czemu nie? To zabawne - Megan uśmiechnęła się szeroko.
- Shannon by mnie zabił psychicznie.
- Czasami przydałoby się tobą trochę wstrząsnąć. Żeby własnej dziewczyny nie poznać - Shadow pokręciła głową.
- Ej, sorry, ale w życiu bym nie powiedział, że ona może coś takiego ubrać! - bronił się wokalista.
Megan parsknęła śmiechem.
- No już dobrze, skończmy z tym. Wybaczam ci, chociaż się pośmiałyśmy.
Dojechali do kawiarni w atmosferze niekontrolowanych śmiechów, które udzielały im się do wieczora.
[TO BYŁO PIĘKNE XD nawet nie wiedziałam, że coś takiego potrafię wymyślić. W planie tego nie było xD]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hahaha, żeby swojej własnej dziewczyny nie poznać :D i rozdział genialny (:
OdpowiedzUsuńhahahahahaahahahahah :D zaczęłam się śmiać, jak Jared jej nie poznał ;DDDD
OdpowiedzUsuńnauczycielka omg xD