UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

środa, 21 kwietnia 2010

24.

Tydzień mijał. Po ciekawych wykładach z poniedziałku nie było śladu i Megan ledwo wytrzymywała na Uniwersytecie. Humor poprawiali jej Jared, Shannon i Tomo, którzy codziennie odwiedzali ją w pracy. Czasem rozmawiali tylko we czworo, a czasem razem z Kitty, Shadow lub Mattem. Ćma od dawna nie śmiała się tak często jak w tym tygodniu. Często musiała dusić w sobie chichot, żeby nie zakłócić atmosfery Golden Seed.
Codziennie pytała chłopaków o pracę w studiu. Shannon po kilku prośbach miał dość opowiadania i przekazał pałeczkę Tomo i Jaredowi. Teraz było to ciekawsze, gdyż perkusista pomijał większość szczegółów, by jak najszybciej skończyć wykład. Wszyscy członkowie zespołu nie rozumieli dlaczego Megan tak ciekawi ich praca. Ona na każde takie pytanie odpowiadała wzruszeniem ramion. Sama nie była tego pewna. Po prostu lubiła takie ciekawostki z kręgu muzycznego.
W czwartek wieczór po godzinie dziewiątej jedynymi gośćmi kawiarni byli członkowie zespołu. Megan i Kitty porządkowały krzesła, by zaraz zakończyć pracę i pójść do domu. Były przemęczone długim dniem.
- Ja mówię serio, przyjdź do nas jutro na spotkanie. - spróbował Jared po raz kolejny.
- O matko. Już to przerabialiśmy. Nie mo gę. Załapałeś? - Ćma spiorunowała go wzrokiem i zwróciła się do pozostałej dwójki. - Czy jak jest się gwiazdą to cały czas się myśli, że wszyscy będą robić co chcecie?
- Chyba tylko ten cierpi na tą dolegliwość. - Tomo wzruszył ramionami.
- Junior, daj jej spokój. Nie to nie. Chociaż...
- O nie! Dość! nawet nie próbuj Shann! Wystarczy. - Ćma podniosła dłonie do góry.
- Oh, daj mi skończyć. - perkusista spojrzał na nią z wyrzutem. - Wpadnij po szkole na soundcheck. Cały czas się pytasz o naszą robotę, zobaczysz to z innej perspektywy. Później sobie pójdziesz. Dopilnuję, by mój brat cię puścił, słowo.
- Serio? - Megan spojrzała zszokowana. - Byłoby... super.
Shannon uśmiechnął się z satysfakcją.
- Tak to się załatwia z płcią piękną. - skierował słowa do przyjaciół z zespołu. Ci ryknęli śmiechem.
- Przez ostatnie dwa lata nie pamiętam, żebyś miał w taki sposób do czynienia z kobietami... Pomijając mamę. - powiedział Jared chichocząc.
- Dobra, tu masz adres. - Tomo przerwał napad śmiechu i wręczył Ćmie karteczkę, na której dziewczyna rozpoznała jego krzywe pismo. - Rozczytasz się?
- Oczywiście. Wiem gdzie to jest. O której przyjść?
- Wedle uznania. Próbę mamy na czwartą. - Jared skończył przekomarzać się z bratem i dołączył do rozmowy.
- Okay... Musimy się zbierać. No już, won, kawiarnia zamknięta.
Trójka mężczyzn grzecznie wyszła z lokalu. Za nimi Megan zamknęła na klucz drzwi i przekazała klucz szefowi. Wtedy pożegnała się z nimi i razem z Kitty poszła w stronę domu.
- I co? Znajomość kwitnie? - zagadnęła Kitty,
- Można tak powiedzieć... - Ćma spojrzała na przyjaciółkę głupawo. - A co?
- A nic. - Liz uśmiechnęła się. - Ciekawa jestem...
- Tylko nie zaczynaj znów tego wątku. - Megan posłała jej pełne wyrzutu spojrzenie.
- Czy to miała być groźba? - spytała Kitty.
- A wiesz co... Tak! Poszczuję cię Edwardem, wyssie z ciebie krew co do kropelki i wrzuci twoje nieżyjące ciało dla zwierzaków w lesie... A potem sam przyjdzie i cię skończy jeść. Boisz się? - dziewczyna udawała złość.
Liz schowała się za pobliską lampą.
- Nie! Tylko nie to! - zawyła.
Po chwili obie wybuchnęły śmiechem. Towarzyszył im on przez całą drogę do domu.

1 komentarz:

  1. ''tak się postępuje z płcią piękną'' hahahahaha xDD
    Edzio krwiożerca !

    OdpowiedzUsuń