UWAGA

Przez długi czas ten blog był zablokowany. Odblokowałam, przez prośbę osoby na Marsowych Historiach, która trafiła do mnie przez Marion. Nie zamierzam go kończyć. Pisałam go wieki temu, a moja faza na Marsów zmniejszyła się do zera. Jeśli ktoś miałby spekulacje lub chciałby go skończyć to zgłoście się do mnie w komentarzach lub do @LisaTheHatter na twitterze. Pozdrawiam.

Jeśli ktoś ciekaw mojego drugiego marsowego opka zapraszam: www.artemis-apocraphex.blogspot.com

środa, 31 marca 2010

15.

Dobra, nie chce mi się nigdzie iść. Tutaj jest ciekawiej. - Jared ledwo łapał dech. W przeciwieństwie do pozostałych wciąż leżał na ławce. Wszyscy już wstali i dyskutowali czym by się teraz mogli zająć.
- Ciekawiej... Patrzenie na ciebie rozwalonego na ławce jakbyś wziął kilogram koki nie jest ciekawe. - mruknął Shannon.
- Patrz na siebie, śliniące się dziecię. - odparował młodszy Leto.Megan zachichotała.
- Dobra, oświećcie mnie o co wam chodzi z tym ślinieniem! - perkusista wyglądał na zażenowanego. Jared, który w końcu usiadł na ławce i Megan ryknęli śmiechem.
- Powiedz mu. - wokalista znów położył się na ławce dławiąc się śmiechem. - Fajna mina braciszku.
- A więc, drogi Shannonie... jakby ci to powiedzieć... - Megan starała się zachować powagę. - O mało co nie wywaliłam się, bo pośliznęłam się na czymś, co się okazało twoją śliną.
- Kiedy to było? - Shannon nie dowierzał dziewczynie.
- Kiedy się wczoraj upiłeś, Shannimal. Ćma była tak uprzejma, by pomóc mi cię zanieść do naszej sali dla śpiochów. - odpowiedział Jared.
- Aha... - mruknął perkusista. Odszedł kilka kroków od grupy i oparł się bokiem o pobliskie drzewo plecami do drużyny. Mimo, że nie był świadomy tego co wtedy się wydarzyło, czuł się głupio z powodu swojej... śliny. To było dla niego tak żałosne, że nie mógł się z tym pogodzić.
- Chodź, Shann, idziemy dalej. - Megan wybudziła go z zamyślenia. Podeszła do niego i poklepała po ramieniu. - Daj spokój, to nic takiego.
Spojrzał na nią.
- Wiem. Jednak, kiedy się upiję i nie pamiętam tego co robiłem... Ciężej mi siebie zaakceptować. To głupie wiem, ale...
- Och, przestań. Choć, jak ci to przeszkadza, przestaniemy się nabijać. Zapomnij i chodź się zabawić. Będzie fajnie. - posłała mu najcieplejszy uśmiech jaki potrafiła.
Shannon przewrócił oczami.
- Jeszcze nie poznałaś mojego brata? Od zaranie dziejów sobie dokuczamy. Jeśli mi bardziej zależy, by o tym zapomnieć, tym bardziej będzie mnie nękać. Nie da rady.
- Daj spokój, namówię go. Chodź.
Perkusista prychnął.
- Nie ma takiej opcji. Nie dasz rady. Nikt nigdy tego nie dokonał.
- A założymy się? - Megan wyszczerzyła się.
- Dobra. O piwo. Ale nie masz szans. - Shannon podał jej dłoń, którą uścisnęła.
- Jeszcze zobaczymy. Zaraz wracam. - puściła mu oczko i poszła kawałek dalej.
- Jared, mogę cię na słówko? - spytała przechodząc obok ławki. Zatrzymała się w dość ustronnym miejscu za średniej wysokości murkiem.
- Coś się stało? - spytał wokalista.
- Więc... Shannimal prosił mnie o coś. Czy mógłbyś się przestać nabijać się z wczorajszego?
- Hahaha. Żartujesz tak? Nie ma mowy, to tradycja!
- Ej, on wtedy spał. Nie kontaktował. Zero. już lepiej, byśmy się z niego śmiali kiedy wie co robi.
Jared zastanowił się przez chwilę.
- A co ja będę z tego miał? - zwrócił się do Ćmy z miną radosnego dziecka. Dziewczyna wyszczerzyła oczy.
- ty parszywy egoisto! Musisz zawsze myśleć o sobie?! - Jared pokiwał szybko głową. Megan przewróciła oczami. - Dobra, co chcesz?
- Hmmm... Pomyślmy...
- No?
Wokalista uśmiechnął się i nadstawił jej policzek.
- Ty serio masz coś z głową. - Ćma patrzyła na niego lekko zdezorientowana.
- Innej ceny nie ma.
Megan westchnęła. Uniosła rękę i uderzyła Jareda w twarz tak mocno, że echo jeszcze dłuższą chwilę unosiło się w powietrzu. Jednak nim wokalista zdążył zaprotestować Ćma złożyła na jego jeszcze czerwonym i gorącym od uderzenia policzku czuły pocałunek. Potem szybko oddaliła się kierując swój marsz do reszty zespołu. Podczas drogi jej jasnoróżowy rumieniec powoli bladł. Dziewczyna miała nadzieję, że nikt go nie zauważył.
- Jesteś mi winien piwo, Shann. - Megan uśmiechnęła się.
- Przywaliłaś mu i obiecał, że nie będzie? - perkusista był zdumiony.
- Mniej więcej.
W tym momencie zza muru wyszedł Jared, który rozmasowywał czerwony policzek. Wokalista jęknął z bólu.
- należało ci się. - Megan uśmiechnęła się.
- Niedaleko jest dobra knajpa. Możemy wpaść się czegoś napić. - powiedział Tomo odbiegając od poprzedniego tematu.
Wszyscy pokiwali głowami z zadowoleniem i poszli za gitarzystą.

Postanowiłam ciut skrócić rozdział :). Może jeszcze dziś napiszę 16. Do zobaczenia.

1 komentarz:

  1. hahahahahahahahahahahahhahahaahahahahahah Jared dostał liścia XDDDDDDDD i buzi mmmmmm m,rmrmrmr XDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń